Poprzednie części: Wiersz - Pasują do wszystkiego.
wiersz - druga zmiana
nie decyzją lecz przymusem jadła
godzimy się by dosypiać południa
po nocy w transporcie publicznym
krępującym śnie na oczach obcych
umowa trzymana gdzieś na dnie szafy
najtwardszych przytłacza chomątem
liczymy żmudnie horrendalne przychody
i promil plamiący comiesięczne paski
tak wół z osłem do krwi obite
wypluwają nozdrzami ducha
żeby kamień młyński ukręcić
mąki na chleba panu na stół
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania