Pratum

Siedziałam na spokojne łące

Woń kwiatów usypiała zmysły

Myślałam: ciszy tej już nie zmącę

A siedziałam wtedy na łące

 

Na niebie zbierają się chmury

Woń kwiatów usypia zmysły

Kulę się cicho nim zmoknę

A siedziałam wtedy na łące

 

Niebo czernią się iskrzy

Biel przebija ziemię jak ostrze

I patrzę się już tylko na burzę

Choć nadal siedzę na łące

 

Krople deszczu obijają kwiaty

Huk grzmotów pobudza zmysły

Choć mówiłam ciszy nie zmącę

Już nie chcę siedzieć na łące

 

Wstaję i biegnę za burzą

Za grzmotem, deszczem i bielą

By znaleźć dreszcze, emocje

Których nie było na łące

 

Widząc wciąż niebo gasnące

Nie patrzę pod swoje stopy

Upadam i widzę kłącze

Którego nie było na łące

 

Wyrasta głęboko z ziemi

Łapie, kąsa i rani

Ból zmysły i myśli plącze

Nie znałam go siedząc na łące

 

Nie będę biegła za burzą

Nie upadnę wpatrzona w niebo

Zostawię to, co kojące

Nie usiądę na tamtej łące

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania