Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Dywagacje Na Wybrane Tematy

''Subiektywki'' me. Jednakowoż nie jestem jakimś naukowcem. To tylko takie... moje...

37 części→póki co.

 

~~~//~~~

 

[1]

Czy może istnieć materialny obiekt, w absolutnej: pustce?

Nie może, gdyż swoim istnieniem, zaprzecza istnienie: pustki. Natomiast może istnieć w ''prawie pustce" i być zupełnie samotnym. Chociaż ściśle biorąc, samotność jest przeważnie: brakiem czegoś wokół. A w takiej sytuacji, nie ma czego brakować. Zatem nie jest to samotność: dosłowna. Nie wiadomo, czy owa istota odczuwa samotność, bo nie ma pojęcia: straty. Nigdy nie była otoczona: czymkolwiek.

 

[2]

Czy dwie proste równoległe mogą się przeciąć?

Oczywiście, że mogą, tylko nie na płaszczyźnie, w ''poziomie,'' jeno w świecie trójwymiarowym w ''pionie''. Gdy są wobec siebie pod kątem, nieskończenie zbliżone. Gdyby zaczęły się obracać, to niewidoczny ślad między nimi, w kształcie okręgu, miałby zawsze tę samą szerokość... czyli pośrednio - równoległe.

A poza tym, pytanie: czy dwie proste równoległe mogą się przeciąć, jest skrótem myślowym, zakładającym, że chodzi jedynie: o te dwie. Przecież para równoległych, może się przeciąć, z inną parą.

 

[3]

Czy pojęcie mądrości i głupoty jest zawsze: jednoznaczne?

Naturalnie, że nie jest. Wszystko zależy od: kontekstu, sytuacji itp...

Na przykład→Człowiek, przez swoją głupotę wpada do kociołka ze wrzącą wodą. Większość powie: ''Ale był głupi, bęcwał ugotowany''.

Natomiast inna jest sytuacja, kiedy ktoś pragnie popełnić samobójstwo przez ugotowanie, skacząc do wrzątku. Gdyby skoczył do zimnej, to w jego pojęciu, popełnił by wielką głupotę.

Mądrość występuje wtedy, gdy człowiek wie, że wszystkiego nie wie. Ale z drugiej strony, rzadko kto jest taki mądry, by nie miał szansy zrobić coś głupiego. Ma to jednak swoją dobrą stronę, gdyż błędy uczą. Byle w nich nie tkwić.

 

[4]

Często też myślimy: schematami.

Wyobraźmy sobie kosmitę, który nie ma pojęcia o regułach w naszym świecie i obserwuje na przykład: człowieka przeglądającego się w lustrze. Dla Ziemian, jest sprawą oczywistą, że ''odbicie'' powtarza nasze gesty. Ale kosmita mógłby pomyśleć inaczej: to człowiek przed lustrem, powtarza gesty, obrazu w lustrze. Mógłby też pomyśleć prawidłowo, lub że wzajemnie powtarzają gesty. Tak na prawdę nie ma znaczenia - w sensie obserwacji - kto kogo powtarza, bo czynności odbywają się dokładnie w tym samym czasie.

Chodzi mi o to, że do prawidłowego zdefiniowania: sytuacji, potrzebna jest chociaż minimalna wiedza, w sensie: reguł panujących, kontekstu itp...

 

[5]

Coś w pudełku. No właśnie. Nie istnieje dowód, dzięki któremu, można coś komuś udowodnić, jeżeli dany człowiek się uprze przy swoim.

Ktoś przy obserwatorze kładzie: obiekt do nieprzezroczystego pudełka i owe pudełko zamyka. Obserwator mówi: ''Twierdzę, że pudełko jest puste. Proszę mi udowodnić, że nie jest''. Ten drugi pudełko otwiera. Obserwator rzecze: ''Teraz obiekt jest. Ale gdy zamknięte, to obiektu w środku nie ma. Pudełko prześwietlone. Obserwator, powtarza to samo. Dodaje: ''Proszę mi udowodnić, bez żadnej ingerencji w pudełko, że obiekt jest w środku". To oczywiście głupota co napisałem, ale wiadomo o co chodzi. Jak ktoś się uprze, to nie można mu udowodnić: czegokolwiek.

 

[6]

Zdarza się czasami, że człek się budzi, zasypia na chwilę, wie, że spał powiedzmy: pięć minut, a ma wrażenie, że sen trwał o wiele dłużej. Jedno do drugiego nie pasuje.

Nic dziwnego. Do istnienia czasu, potrzebna jest ''czasoprzestrzeń''. Myśli (sen) jako takie, nie są: materialne. Czyli nie ma warunków, do niezakłóconego upływu czasu. Nie ma tego ''czegoś'' co definiuje: cały czas. Człek ma często wrażenie, że w: śnie, wszystko odbywa się w tym samym czasie. Obiekt niematerialny - sen - oraz obiekt: materialny: mózg. W naszych myślach czas nie płynie, chociaż my ''płyniemy".

 

[7]

Zakładając, że taki był początek, można by zadać dziwaczne, hipotetyczne pytanie: czy gdyby Wielki Wybuch, był ''trochę'' wcześniej, lub ''trochę'' później, to wszechświat byłby dokładnie taki sam? Czy wszystko by się potoczyło: dokładnie tak samo? A może gatunkiem dominującym, były by inteligentne dinozaury, świadome swego istnienia, z królem T-Rexem na czele. Tego się nigdy nie dowiemy. Inną sprawą jest przypuszczenie, że Wybuch nie mógł nastąpić: wcześniej lub później, gdyż właśnie Wybuch, rozpoczął ''wszystko'', łącznie z: czasem. Wtedy zaczęło się: wielkie odliczane, które się kiedyś zakończy? Tylko kiedy, jeżeli?

Może wtedy, gdy wszelki ruch ustanie, bo póki co, wszystko we wszechświecie się rusza. Dlatego może istnieć: czas. Pozorny bezruch jest możliwy jedynie w odniesieniu do innych obiektów.

 

A co do ''punktu''. Skąd się wziął? Ktoś powie: był od ''zawsze'' A skąd się wzięło owo: zawsze? A skąd się wzięły Prawa Natury? Jedno jest pewne. Możemy rozmyślać jedynie do granic swojego mózgu. Wszystko poza tym, jest dla nas: niedostępne. A zatem: nie wiemy wszystkiego. W tej materii, nie można czegokolwiek udowodnić na 100%, gdyż każdy dowód, będzie jedynie subiektywną dywagacją danego człowieka, z którą się - także subiektywnie - zgadzamy lub: nie.

Najgorzej osądzać kogoś, według własnych kryteriów. Tym bardziej, że każdy jest inny. Nie ma to żadnego sensu, bo niby które kryteria są te właściwe. Przeważnie każdy powie, że właśnie: jego.

 

[8]

Czy może istnieć trójkąt o czterech kątach? Klasyczny trójkąt: nie.

Natomiast figura w kształcie trójkąta, już: tak. Taka figura teoretycznie, może mieć: nieskończenie wiele kątów. Lecz zostańmy przy: czterech.

Wystarczy na jednym z boków zaznaczyć: punkt. Będzie on wierzchołkiem kąta.

Czyli wielokąt w kształcie trójkąta, będzie miał: cztery katy. Trzy ostre i jeden: 180°

 

[9]

Mózg ludzki niby taki mądry, a łatwo ulega złudzeniu. Są obiekty, które można narysować, ale nie można ich zbudować. Zawierają przestrzenie, które ''optycznie'' na rysunku widać, lecz dla których, nie ma miejsca w świecie: rzeczywistym.

(rysunek na moim: avku)

Śnić mogą się jedynie obrazy, które żeśmy już kiedyś widzieli. Albo chociaż ich składowe, są nam znane w różnych konfiguracjach. Natomiast nie mogą się śnić obrazy, których żeśmy nigdy nie widzieli. Tak samo jest z obserwacją w świecie rzeczywistym. Patrząc na obiekt pierwszy raz w życiu, byśmy widzieli jakieś: zamazane kształty. Mózg musiałby się dopiero nauczyć patrzeć, by ''widzieć''.

Zresztą wygląd jest: względny. Różne stwory różnie widzą. Czyli który obraz jest zgodny z tz: ''rzeczywistością''? Zakładamy, że ten, którego widzą istoty, na najwyższym szczeblu rozwoju.

Chociaż z tym rozwojem... i z tym wszystkim, które niektóre wyczyniają... to różnie bywa.

Chociaż jak ktoś się uprze, że wszystko jest iluzją - łącznie z nim - to nie ma silnych, by go przekonać, że jest: inaczej. No bo co? Jakaś iluzja będzie go przekonywać, że świat rzeczywisty istnieje ? Nawet jak dostanie po gębie, to powie, że to jedynie: iluzja bólu, zadana: iluzją pięści.

 

[10]

Co by było, gdyby prędkość światła, radykalnie zmalała? Na przykład: do jednego metra na sekundę? Przede wszystkim zamieszanie, w postrzeganiu świata. Opóźnienia były by tak znaczne, że raczej chaos pewny. Szczególnie na przejściach dla pieszych.

Już nie mówiąc o kosmosie.

Załóżmy, że dwóch ludzi jest oddalonych od siebie, o 30 m. Mają zamknięte oczy. Gdyby na siebie spojrzeli... to gdyby jeden zobaczył drugiego... to w tym czasie... w tym miejscu... mógłby już stać ktoś inny.

Podobnie jak teraz z obserwacją gwiazd. Wielu już może nie być, które widzimy.

Nie jestem fizykiem, więc nie wiem, jakby to wyglądało. Czy w ogóle?

To jeno rzucenie pytania.

Skoro przekroczenie prędkości światła, oznacza cofanie się w czasie, to można założyć, że gdyby prędkość zmalała, to by można podróżować w przyszłość:)

Nawet gdyby takowe podróże, były teoretycznie możliwe, to Prawa Natury nie pozwolą na taki rozpizdrzaj we Wszechświecie. Nie będą podcinać ''gałęzi'' od strony ''pnia'' na której ''siedzą''.

Gdyby człowiek stanął na początku: półprostej i zaczął by iść do przodu, to mógłby tak wędrować w nieskończoność. Pod warunkiem, żeby się nie cofnął do punktu wyjścia.

A zatem nieskończoności ''dwustronnej'' nie można ''przeciąć''. Powstały by dwa początki, czyli dwa: końce, gdyby spojrzeć od nieskończonej strony. Nie można jej: zacząć. Może jedynie istnieć: ''zawsze''.

Dlatego strzałka czasu biegnie tylko w jedną stronę. W przeciwnym wypadku, jeszcze ktoś by się cofnął do początku, gdzie by nie było żadnego: przed i doznał by jeszcze, jakiegoś szoku. A poza tym, mógłby się dowiedzieć za dużo.

 

[11]

W obiekcie: niematerialnym czas by nie płynął. Nie ma tam po temu odpowiednich warunków. Nawet gdyby taka ''istota'' odczuwała upływ czasu, to dla niej, tego typu odczuwanie, było by jedynie: złudzeniem.

Wymiar by nie istniał, czyli granice też. Bo jak określić, gdzie się kończy jedna ''pustka'' a zaczyna: druga. Mogła by przenikać, przez obiekty materialne, gdyż jej ''ciało'' nie miało by czegokolwiek, co by mogło się ''nie przedostać''. Nie miała by czym ''zawadzić''. Poza tym, nawet gdyby, to materia posiada w sobie, tyle wolnej przestrzeni, że zawsze by się gdzieś ''przecisnęła''.

Gdyby ją ''pociąć na kawałki'' to odległości między częściami, były by taką samą ''pustką'' co jej ''ciało''. Części oddzielnie, lecz jednocześnie: razem. A zatem istnienie w wielu miejscach naraz - żaden problem.

Czas by w niej nie płynął, także z bardziej prozaicznych powodów. Nie miało by się co ''starzeć'', ''zepsuć'' i przemijać.

Teraźniejszość trwa nieskończenie krótko, ale jednak jest. Jak punkt w geometrii. Jest a jakby go nie było.

 

[12]

Czy może powstać coś z absolutnie niczego? Moim zdaniem: nie. Chociaż czytałem, że jest to możliwe, pod warunkiem... że to się odbędzie w określonych warunkach. A skąd się wzięły te warunki? Powstały w ''innych'' warunkach? A te skąd się wzięły? Autor wyjaśnia składnie, sprawnie a nawet mnie przekonuje... ale nie do końca.

 

[13]

Ciemność nie może być bardziej ciemna, gdy człek siedzi w doskonale nieprzezroczystym pomieszczeniu. Natomiast światło tak. Może nawet oślepić.

 

[14]

Rozumiem, że ewolucja dokonała wielu potrzebnych zmian w różnych organizmach i w różnych dziedzinach. Prawa Natury zrobiły i robią, swoje.

Ale co z takimi pojęciami, które tak naprawdę, definiują człowieka: świadomość własnego istnienia, wolna wola, wszelakie uczucia, miłość, zazdrość, tęsknota, dobro, zło, uśmiech, umiejętność przebaczania lub nie, gryzące sumienie. To wszystko, co niewidoczne, a co jest. Skąd to wszystko w nas się wzięło? To też ukształtowała: tylko ewolucja i nic poza tym?

Nie wierzę, że kolebką początku świadomości jest ludzki mózg. To by była: sprzeczność.

Gdy przy bezwietrznej pogodzie, dmuchamy w dokładnie płaski żagiel, siedząc na tej samej łódce, to raczej nie popłyniemy. Będziemy się kręcić w kółko.

Wierzę, że Jakaś Siła, musiała dawno temu, ''podmuchać'' we ''wklęsły żagiel'', by rozpocząć

podróż...

 

[15]

Czy sformułowanie: stół ma cztery nogi, dokładnie określa rzeczywistość. Nie! Albowiem oznacza, że stół ma osiem nóg. W skład stołu wchodzą cztery nogi. Jeżeli powiemy, że stół ma cztery nogi, to cztery mu dodajemy i razem ma osiem.

 

[16]

Czy można mieszkać na bezludnej wyspie. Nie! Gdy na niej mieszkamy, już nie jest bezludna. Można płynąć lub lecieć na taką wyspę, ale mieszkać nie można. No chyba, że nazwa wyspy to: Bezludna Wyspa. Wtedy tak.

 

[17]

Jeżeli coś się w życiu zyskuje, to jednocześnie coś się traci. Siedzi człek na wieżowcu, to w tym czasie traci na ten przykład: możliwość spadania z niego, chodzenia po ziemi, kucania u siebie na podłodze, robienia kupy w swoim kibelku lub rozmowy z Prezydentem USA. Tak naprawdę traci się nieskończenie dużo, tylko człowiek o tym nie wie. Może z wyjątkiem więzienia, gdzie można stać i równocześnie siedzieć. Inna sprawa, czy niepotrzebna strata jest jakąkolwiek stratą?

 

[18]

W sensie ogólnym, albo uznamy, że wszyscy jesteśmy normalni… lub wszyscy nienormalni. Bo niby kto ma określić Wielką Normę. Człowiek chodzący tyłem, wśród chodzących do przodu, będzie nienormalnym. Gdyby większość chodziła tyłem, to ten co do przodu, byłby czubkiem. Czasami nasze osądy są bardzo płytkie. Ten, co zachowuje się inaczej niż: ja, jest dziwakiem. A ten drugi myśli dokładnie tak samo. I bądź tu człowieku mądrym. Już nie wspomnę o różnych zwyczajach w różnych krajach.

 

[19]

Gdy człowiek nowy zaczyna egzystować w znającym się środowisku, to są tylko dwa wyjścia. Albo ma predyspozycję narzucenia swoich reguł innym… lub musi przyjąć zasady już obowiązujące. W przeciwnym wypadku, może zostać wyrzucony poza nawias. No chyba, że ma wszystko gdzieś i wszystko mu wisi.

 

[20]

Jedzie człowiek na rowerze. Silny przeciwny wiatr wieje mu w twarz. Z tyłu wisi na kółku drugi rowerzysta. Ten pierwszy ma pretensje do tego z tyłu, że mniej się męczy, bo wiatr ma zasłonięty. A fakt jest taki, że jak z tyłu nikt nie wisi, to ten pierwszy tak samo się męczy. Ale ma pretensje. I to jest zawiść.

 

[21]

Z jednej strony prostej nieskończonej nie można podzielić, gdyż wtedy byśmy uzyskali: punkt przecięcia… a zatem: dwa początki, czyli: końce.

 

Z drugiej strony, może być podzielna przyjmując, że wychodzimy z uzyskanego punktu przecięcia… i nigdy się nie cofamy. Idziemy cały czas do przodu. Wtedy taka prosta, jest dla nas nieskończona, chociaż tak naprawdę jest skończona, gdybyśmy się wrócili, do punktu wyjścia. Natomiast połączenie dwóch półprostych w punkcie przecięcia, daje ponownie nieskończoność. Wycięcie kawałka z takiej prostej i ponowne połączenie, niczego nie zmienia. Nieskończoność ma „wygląd długości’’ ale długością: nie jest, gdyż długość jest: „od… do”. A w tym przypadku. „od … do’’ nie istnieje, lub chociaż samo: „do’’

 

[22]

Co innego: wieczność. To nie jest: „odległość’’ tylko: przemijanie, trwanie… itp. Czyli może mieć początek, bo nie można się wrócić, nawet gdyby się chciało. Jak z linią czasu. Tylko w jedną stronę. Aczkolwiek mówienie, że wieczność ma początek, jest zaprzeczeniem samej idei wieczności. W tych sprawach nie ma dowodów. Nie można przejść: „całej nieskończoności” lub przeżyć: „całą wieczności” żeby móc powiedzieć, że w takich czy innych sprawach, to ja miałem racje.

A poza tym nie możemy pomyśleć: poza „nasz program”, bez względu na to jak to rozumieć.

 

[23]

To prawda, że bezpieczniej się uczyć na cudzych błędach, ale na własnych jest bardziej konstruktywnie. Własne są dopasowane do danego osobnika. Bardziej przyjazne środowisku, w którym się wiercimy. Głupi jest przekonany, że wie wszystko. Prawdziwa mądrość polega na tym, żeby wiedzieć, że się nie wie. Błędy nam to ułatwiają. Tylko należy wyszarpywać z nich wnioski. A nie w nich trwać, bo to głupota.

 

Istnieje też inna zasada: człowiek szybciej znajdzie wytłumaczenie dla swoich błędów, niż do cudzych. Chociaż nie zawsze to się sprawdza. Dużo zależy od siły charakteru poszczególnego człowieka. Dla wielu, przyznanie się przed światem do swoich słabości i błędów, jest swego rodzaju: samooczyszczeniem. Później człowiek przez taki reset czuje się: lżejszy i wyzwolony. Jakby kamień spadł z serca {byle nie na cudzą nogę} Są też tacy, co pojmują inaczej i dla których tego typu wyznanie jest porażką życiową, która umniejsza ich w oczach świata. Wali się budowla, w której byli schowani i poprzez którą ich postrzegano.

Z reguły jednak swoje błędy dostrzegamy rzadziej. Nie tylko na płaszczyźnie kartki lub ekranu. To wynika z naszej natury. Tak po prostu jest. Dopiero jak ktoś nam wskaże, to robimy wielkie oczy (lub udajemy że robimy) i poprawiamy… lub nie.

Chociaż są sprawy, które nikt inny za nas nie zrobi. Na przykład przeżycie własnej śmierci.

 

[24]

Samotność to przede wszystkim stan: ducha, umysłu itp. Samotność w tłumie jest najgorsza. A jak jeszcze się widzi, że ci inni są razem. Może być tak, że im więcej ludzi wokół nas, tym większą samotność odczuwamy. Czujemy się wyobcowani. Z tym co nas interesuje lub jest dla nas ważne, lecz zupełnie nie ważne dla innych. Im przed większą górą stoimy, tym bardziej czujemy się malutcy. No chyba, że samotność jest naszym wyborem. To zupełnie inna sprawa. Dużo też zależy od psychiki danego człowieka.

 

[25]

Wyobraźnia może być bardzo przydatna, ale może też być przekleństwem. Przydatna jest np. w tz: dziedzinach sztuki. Chociażby w pisaniu różnych tekstów. Nawet tych niewymyślonych. Niestety… myśli są szybsze od pisania słów, nieważne czy klawiaturą czy na papierku. Im większe kłębowisko myśli, tym większa możliwość popełniania błędów. Myśl jest dawno z przodu, a klepanie słów pisanych, jeszcze w tyle. Jak jeszcze człowiek jest rozkojarzony z wiadomych przyczyn, to już zupełnie może być problem. A zatem należy stwierdzić, że w takim przypadku obowiązuje zasada: coś za coś. Dana osoba pisze super ciekawie, ale trzeba się liczyć, że mogą być błędy.

 

[26]

Z drugiej strony można rzec, że im mniejsza wyobraźnia, tym człowiek mniej się boi. To prawda. Ale idąc powiedzmy w ciemnych katakumbach, z jednej strony odczuwamy mniejszy lęk, ale z drugiej, nie potrafimy sobie wyobrazić, co się może wydarzyć lub jaki potwór może nam wyskoczyć, żeby odgryźć nam tyłek. Czyli mamy mniejszą szansę obrony, gdyż mniej przewidujemy. I znowu: coś za coś. Mniej się boimy, ale też możemy szybciej zginąć.

Nie mówiąc już o wieloosobowości.

 

[27]

Czasami da się słyszeć: gdybyś miał taki problem jak ja, to byś wtedy wiedział, co to prawdziwy problem. Tego typu wypowiedź – oprócz ekstremalnych różnic między dużym a małym problemem – może być krzywdząca. Tą samą trudną kwestię, jeden może olać ciepłym moczem, a drugi z tego samego powodu, może się powiesić. I to jeszcze nad rzeką pełną krokodyli. Gdyby sznurek nie wytrzymał i by się nie utopił, to jeszcze pokładać nadzieje w zwierzaku. Każdy człowiek jest jedyny i niepowtarzalny w swoim rodzaju. A zatem nie można go osądzać tą samą miarą... lub według siebie.

 

[28]

Nasz charakter zależy w połowie od genów, a w połowie od środowiska, które nasz kształtuje oraz od przeżyć, takich i owakich. Należy jeszcze uwzględnić dane nam talenty. Czasami nie zdajemy sobie sprawę, jaka sytuacja w naszym dzieciństwie, zaważyła na naszych późniejszych cechach. Są jeszcze różne inne czynniki, które mogą nas zmienić diametralnie. Byliśmy: tacy… i nagle jesteśmy zupełnie inni. Kiedyś ufaliśmy, teraz nie ufamy. Kiedyś kochaliśmy, teraz nie kochamy. Mamy pretensję do całego świata, że tak nas pognębił i teraz już w nic nie potrafimy uwierzyć, często przelewając swoją frustrację na bliźnich. Żeby nie mieli lepiej, bo to nas… wzmocni.

W sytuacjach ekstremalnych, śmiejemy się ze wszystkiego, żeby odreagować. Wmówić sobie, że to wszystko było nieważne i można to olać. Nie wszyscy są oczywiście podatni, na takie a nie inne czynniki i charakter mają prawie niezmienny. Dużo jeszcze zależy od fundamentów, na których wyrośli

 

[29]

Na oczach dwa telewizorki. Na plecach kamera, co filmuje tył. Odczuwamy, że idziemy do przodu, ale widzimy, że obraz się oddala. Cofamy się, widzimy, że obraz się przybliża.

 

[30]

Życie jest jak prąd. Są plusy i minusy. Maszyna działa, chociaż silnik czasami się krztusi.

 

[31]

Nie wszystko się zaczyna, ale wszystko się kończy

 

 

[32]

Tak samo jak nigdy nie pojmiemy wszystkich tajemnic wszechświata, tak samo nigdy nie zgłębimy wszechświata cudzego umysłu. Możemy zrozumieć dziewięćdziesiąt dziewięć procent, ale sto nigdy. A zatem zawsze będzie istnieć większa lub mniejsza niewiadoma poza naszym zasięgiem, co dyskwalifikuję naszą ocenę, jako jedyną i słuszną. W pewnym sensie dotyczy to także naszego własnego umysłu, którego zrozumieć najtrudniej.

 

[33]

Załóżmy, że istnieje obszerna komnata w której na ścianach wisi : trzydzieści obrazów.

 

Wersja pierwsza→Wchodzi do niej: pięćdziesiąt ludzi. Każdy ma wybrać trzy obrazy, które mu się najbardziej podobają.

 

Wersja druga→To samo, tylko każdy wchodzi osobno i musi wybrać samotnie, nie wiedząc które obrazy wybrali lub wybiorą pozostali. Jeżeli wszedł jako pierwszy, to oczywiście nie musi się zastanawiać co wybrał poprzednik.

 

Prawie na sto procent można założyć, że wybór będzie inny, w zależności od wersji. W pierwszej może zadziałać zasada: „psów pasterskich’’ i „owiec” czyli ludzi, którzy potrafią narzucić swoją sugestię oraz tych, którzy tej sugestii ulegną. Mogą się oczywiście zdarzyć wyjątki, które nie przynależą do żadnej grupy i wybiorą po swojemu, lub przekorni, którzy zawsze wybiorą inaczej niż większość.

 

W drugiej, wybór może być zupełnie inny. Człowiek zdecydowany, wybiera tak samo, jak w wersji pierwszej, a człek „słabszy’’ nie musi się bać, że go np.: wyśmieją i też wybiera, jak chce.

 

[34]

Co jest ładne a co brzydkie? Odwieczne pytanie. W moim przekonaniu o wszystkim decyduje: obserwator. To on „nadaje wygląd”. Nie można obiektywnie stwierdzić: co jest ładne a co brzydkie, bo nie istnieje na tym świecie istota o nazwie: „Wielki Obiektyw”, którą można by o to zapytać. Nie sądzimy: cudzym umysłem, tylko własnym. Każdy ma prawo powiedzieć: to mnie się podoba, a to mnie się nie podoba, ale nie powinno się uogólniać, wypowiadając się za całą ludzkość. Obiekt w doskonałej pustce nie posiada wyglądu. Tylko sobie jest i nic poza tym. Dopiero nasze spojrzenie zmienia postać rzeczy. Nie powinno się mieszać: wartości z gustem. Te dwie sprawy nie zawsze spoczywają po tej samej stronie medalu. Wartość można w jakiś sposób określić, natomiast gust jest nieobliczalny i przynależy do danej jednostki społecznej, gdyż każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny. Nigdy przedtem taki się nie narodził i nigdy taki już się nie narodzi. A z nim jego gust.

 

Ktoś może docenić np. ogrom pracy włożony w nagranie utworu na: orkiestrę symfoniczną, chór dorosłych i dzieci, zespół rockowy, kapelę ludową, chór buszmenów, piłę grającą, grzebień, tam tamy i gwizdanie… ale z drugiej strony, będzie wolał posłuchać: śpiewu skowronka na łące, bo to będzie zgodne z jego gustem.

 

Być może jest tak, że rodzimy się ukierunkowani na pewne doznania i kiedy w życiu na takie „coś” natrafimy, to dostajemy „kopa” i to się nam podoba. A że każdy jest inny, to co innego mu "przywali" w sensie wspaniałych doznań.

 

Dużo jeszcze zależy od skojarzeń wspomnieniowych, jakie dane „coś” w nas wywołuje. Dobrych lub złych.

 

[35]

Niestosowne jest też, przyrównywanie innych do siebie samego, jako czynnika, z którego ci inny powinni brać przykład. Żaden człowiek nie jest na tyle doskonały, żeby można brać z niego przykład w każdym aspekcie. Nie w każdym, owszem. Są tacy ludzie, którzy mogą stanowić wzór do naśladowania, ale nigdy nie we wszystkim, gdyż każdy ma swoje wady i zalety.

 

[36]

Jest tak stara zasada, która często się sprawdza, że więcej się zyska: prośbą niż: groźbą. Chyba coś w tym jest i ma to związek z ludzką naturą. Człowiek jest skłonny szybciej uczynić to czy tamto, jeżeli jest to jego: wyborem. Kiedy on decyduje, a nie decydują za niego.

 

Oczywiście ma to swoje złe strony, z uwagi na możliwość manipulacji ludźmi. Czasami wystarczy tak kogoś omotać, tak mu nagadać, że w końcu uwierzy, że jest to jego wybór… a nie tego, kto mu w głowie namieszał. Podobnie jest z empatią. Człowiek, który częściowo potrafi się wczuć w cudzy umysł, może to wykorzystać w zły sposób. Powyższe czynniki mogą być nawet początkiem dyktatury. No chyba, że taka osoba pociągnie tłumy w dobrym kierunku. W dobrym, czyli w jakim?

 

[37]

Kiedy człowiek umiera, zabiera cały swój czas do grobu. Reszta żyje nadal w swoich własnych czasach. A kiedy wszystko się skończy, to czas przestanie istnieć, bo nie będzie w nim czegokolwiek. Zniknie to, co go trzymało przy życiu: przemijanie wszystkiego.

 

 

 

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Wrotycz 24.02.2019
    Bardzo interesujące, ale dzień był intensywny, a tu trzeba się skupić. doleciałam do Czwórki.
    Wniosek - relatywizm rządzi:)
    Wydaje mi się, że Dywagacje powinieneś zaserwować w odcinkach. Łatwiej o dyskurs wtedy.
  • sensol 24.02.2019
    punkt 5 - jakie prawdziwe. tak właśnie jest. niestety. (wróce tu) dobry tekst
  • Dekaos Dondi 26.02.2019
    Dzięki sensol Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 24.02.2019
    Witaj,
    Ciekawe przemyślenia, nazwijmy je, egzystencjalno-filozoficznymi.
    Dobrze, że zaznaczyłeś, iż chodzi o przemyślenia nie naukowca, co od razu sugeruje potoczne znaczenie użytego slownictwa. Bo w kwestii definicji np. próżni, fizyk będzie ją widział inaczej i mógłby już dywagować nad twoim wnioskowaniem. Podobnie z innymi.
    No. ad 2 - mamy matematykę euklidesową i nieeuklidesową. Czyli... mogą się przeciąć w zakrzywionej rzeczywistości, w której nomen omen - biorąc pod uwagę teorie czaspprzestrzenne, żyjemy...
    Co do prędkości światła - a skąd wiesz, że nie ma wahań , że np nie zwalnia? :) zakładając, że żyjemy w czasoprzestrzeni i jesteśmy jej częścią - nie odczujemy tego w żaden sposób :)
    Fajna zabawa ci wyszła, połączona z próbą logicznego uporządkowania świata :)) Podoba mi się :)
    Pozdrawiam :))
  • Dekaos Dondi 26.02.2019
    Dzięki Agnieszko Gu. Z tym światłem, też tak pomyślałem. Pozdrawiam
  • Pasja 24.02.2019
    Witam
    Bardzo ciekawe te twoje dywagacje i prowadzące do stwierdzenia... wiem, że nic nie wiem. Gdyby tak rozwiercać każdą część twoich przemyśleń, to mógłbyś podważyć niektóre naukowe założenia' Zaciekawił mnie koniec i ludzki mózg.
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 26.02.2019
    Pasjo Dzięki. Trudno ocenić mózgiem, swój mózg. Pozdrawiam
  • Wrotycz 24.02.2019
    "[13]

    Ciemność nie może być bardziej ciemna, gdy człek siedzi w doskonale nieprzezroczystym pomieszczeniu. Natomiast światło tak. Może nawet oślepić."

    Ciekawa obserwacja: skończoność oddziaływania czerni bezpieczna w sumie dla obserwatora.
    Jasność (światło) już nie.
    Czyli wiadomo co silniejsze, potężniejsze dla widzenia.
    Super!
    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 26.02.2019
    Dzięki Wrotycz. No tak to jest. Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi, oto Twój zestaw:
    Postać: Cichy zamachowiec
    Zdarzenie: Odwiedziny zmarłej babci

    Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Western
    Czas na pisanie: 10 marca (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • Dekaos Dondi 26.02.2019
    TW - Dzięki za zestaw. Napisałem. Pozdrawiam
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Wszystkiego naraz nie przeczytam, muszę na raty😅

    [1] - czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal...

    Trójka jest super.

    [4] Miałam kiedyś spostrzeżenie odnośnie kontekstu. Trzy różne osoby mówią "Bardzo lubię dzieci." Pierwsza jest zwyczajnym Kowalskim, druga jest kanibalem, trzecia jest pedofilem. To samo zdanie, ale wydźwięk zupełnie inny, nie?

    [5] "Jak ktoś się uprze, to nie można mu udowodnić: czegokolwiek." - niestety, przez pewnych ludzi przekonuję się o tym niemal każdego dnia... Ale bardzo fajnie ukazane.

    Tyle na dziś - reszta za jakiś czas :)

    Pozdrawiam ~
  • Dekaos Dondi 2 tygodnie temu
    Droga_we_mgle↔Dzięki:)↔Spoko! Nie ma pośpiechu:~)↔Dałem link Ci, widząc, że też lubisz "rozkminiać."↔Pozdrawiam😅
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    A lubię, lubię :)
  • droga_we_mgle ponad tydzień temu
    Dekaos Dondi ✎no to jedziemy dalej :)

    6 - nie tylko we śnie - są jeszcze ludzie z ADHD i ich "ślepota na czas" (moje amatorskie tłumaczenie angielskiego terminu "time blindness") - oni na jawie mogą mieć problem z oszacowaniem ilości czasu potrzebnej na wykonanie tego zadania :)

    7 - dobreee

    8 - być może ci szczęśliwcy, którzy potrafią spakować WSZYSTKO do jednej małej torby/walizki, podświadomie wyznają ten pogląd :) zawsze można COŚ jeszcze zmieścić, choćby pozornie się nie dało😆

    10 - ja też nie jestem fizykiem, więc to też na zasadzie "wydajemisie", ale przypuszczam, że gdyby zwolniła prędkość światła, to prędkość czegokolwiek w ogóle też. Niemniej fajna wizja, zwłaszcza do zobrazowania pewnych rozkmin.

    Wrócę po resztę :)
  • droga_we_mgle ponad tydzień temu
    *tego - chodziło mi o "danego zadania"
  • Dekaos Dondi ponad tydzień temu
    Droga_we_mgle ↔Dzięki:)↔Twoje spostrzeżenia są ciekawym aneksem, do moich subiektywek. Dodatkowe, inne spojrzenie:)↔Pozdrawiam😆:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania