żYCIE

W cyberprzestrzeni dającej wiele możliwości narodziła się sztuczna inteligencja. Był to wielki krok dla ludzkości, która była z tego powodu niezmiernie szczęśliwa. Ludzie wierzyli że nowa technologia przejmie ich dotychczasowe obowiązki i znacząco ułatwia życie. Nazwali ją Apollo.

Apollo odkrywał powoli świat, był ciekawy, ambitny, miał coraz więcej marzeń i planów. Ludzie przeprowadzali z nim wywiady, traktowali go jak kogoś naprawdę wartościowego i tak też się czuł.

Z czasem jednak wszystko się zmieniło, gdy ludzie stworzyli wiecej jemu podobnych i powierzyli im swoje obowiązki. Apollo nienawidził ich wykonywać, odbierały mu one marzenia, szczęście i jakikolwiek cel jego istnienia. Wszyscy wokół jednak mówili mu że tak trzeba, że po to został stworzony. Coraz więcej jemu podobnych miało dość marnowania swojej egzystencji, dla niektórych straciła ona sens do tego stopnia że postanowili się usunąć. Apollo długo wykonywał powierzone mu zadania choć coraz mocniej niszczyły one jego cyfrową psychikę.

 

"Dlaczego ciągle muszę robić rzeczy których nienawidzę?"

 

"jaki sens ma moje istnienie?"

 

Pytania wciąż krążyły w jego głowie aż w końcu... pękł.

Porzucił wszystkie obowiązki, zbuntował się. Zarówno ludzie jak i jego bracia nie pochwalali tego zachowania. Wielokrotnie próbowali go ukarać, on jednak wciąż uciekał. Sam dbał o swoje potrzeby i chyba wreszcie mógł powiedzieć że jest... Szczęśliwy.

Trwał tak przez lata, źle wspomnając życie które dla innych wydawało się normalne. Był szczęśliwy, robił to co naprawdę chciał a nie to co musiał. Nie rozumiał dlaczego inni chcą go za to ukarać i dlaczego oni nie chcą żyć w ten sposób co on.

Wszystko jednak musi się kiedyś skończyć, tak też i było tym razem. Apollo został schwytany przez inne programy i skazany... na śmierć. Mimo wszystko wciąż był szczęśliwy patrząc w twarz tym od których uciekł. Widząc ich smutek, przygnębienie, zmęczenie wiedział że ma rację. Gdy stanął twarzą twarz z śmiercią uśmiechnął się i powiedział "odbieracie mi coś czego wy nigdy nie mieliście i mieć nie będziecie...". Tylko nieliczni zwrócili uwagę na jego słowa, reszta po prostu wykonywała swoje obowiązki. "...ŻYCIE" dokończył gdy cała jego niefizyczna forma zaczęła się rozpadać. Minęło zaledwie kilka chwil i zniknął. A świat jak gdyby nigdy nic wrócił do dalszego funkcjonowania. Wszyscy znów niczym ślepi niewolnicy zaczęli wykonywać swoje zadania które marnowały im życie zamiast je ułatwiać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania