Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Prolog - Buntownicy:Preludium Wojny

~ Nie jesteśmy tylko ludźmi, jesteśmy aż ludźmi. ~ Autor nieznany

 

Archigos* - Z greckiego wódz. (Tytuł nadawany przewodniczącemu Parlamentowi Światowemu).

 

Czymże jest dziecko?

Cudem.

Zrodzonym z nasienia hedonizmu, pożądania oraz próżności ojca i matki.

 

Mimo to jest cudem.

A każdy cud powinno traktować się z osobna inaczej.

Nawet jeśli zrodzony został poprzez technikę, czyli symbolikę ludzkiej potęgi. W taki oto sposób metalowa łapska trzymały w swoich szponach płód niewinnego dziecka. Zwisające z sufitu zimne kończyny maszyny pochwyciły błonę, w której znajdowało się ciało i powoli kierowały je ku ziemi, ale wpierw musiały dokończyć swoją pracę nad niewinnym płodem, ale moment...

czy tę osobę naprawdę można było nazwać dzieckiem?

 

Z wyglądu była pełnoprawną kobietą, a wedle wieku tylko dzieckiem. To była jedyna kategoria, w której można by było ją tak postrzegać.

 

Kobieta, Nowa Ewa z raju, zrodzi się jako pełnoprawny homo sapiens z wiedzą, której nie posiądzie żaden człowiek w tak krótkim okresie swojego istnienia, ale żeby to wszystko osiągnąć, mechaniczne łapska wiły się w niemożliwie szybkim tempie. Udoskonalały ostatnie elementy ukończenia dzieła stworzenia, przed tym nim dotknie ono ziemi.

 

Ów widok niemal rozczulił Archigosa przypatrującego się, jak sztuczna inteligencja siłą sprawczą człowieka wykonuje pracę, dzięki której mógłby określić się mianem Boga.

 

Technika nie wykonałaby tego, gdyby nie stworzyli jej ludzie.

A ludzie, gdyby nie stworzył ich Bóg...

 

I tutaj koło się zapętla i wkraczają osobiste przemyślenia Archigosa.

Do tej pory łamał sobie głowę, jak powinien zdefiniować Boga.

Może jako władcę ludzkości?

Wysoko rozwinięty byt nieingerujący w sprawy stworzonego przez niego świata? Przez długi czas zastanawiał się nad deistycznym podejściem do tematu, jednak z niego zrezygnował.

Było tyle kombinacji, nieskończenie wiele wariantów i Archigos zdołał zdefiniować pojęcie Boga. Wziął pod uwagę wszystkie zmienne, wierzenia kulturowe, spostrzeżenia naukowe.

 

Czuł się Hektorem, który obronił Troję i odniósł zwycięstwo, dzięki któremu zastąpił Priama na tronie.

Jego odpowiedź brzmiała tak:

Nie istniał.

 

Dwa proste słowa sklecone ze sobą bezbarwnie. Archigos nie mógł czuć tego, co Hektor, gdyż on nie obronił Troi, a odparcie pierwszego ataku doprowadziło go do popadnięcia w euforię, czyli takie samo uczucie, które powzięło Archigosa w sidła.

Czuł, że ta odpowiedź nie była wystarczająca, bo chciał wierzyć w Boga, ale nie potrafił.

 

Może dzięki temu, że on sam stanie się zaraz twórcą pozbędzie się wreszcie podstawowych pytań dotyczących ludzi, którzy są niczym atom widzialny przez człowieka z najwyższego punktu planety.

Nawet owo porównanie było według Archigosa niestosowne, błędne, nieoddające wielkości ogromu wszechświata.

 

I nagle bańka pękła.

Wszystkie pytania, które zadawał sobie przez cały czas, zniknęły i miały już nigdy się nie powtórzyć.

Błona pękła, a Ewa ożyła i pierwszym, co ujrzał w jej oczach, był strach oraz błaganie o litość.

Tak!

 

Archigosowi wydawało się, że osiągnął stan nirwany i wzniósł się na nowe obroty świadomości, gdyż to on teraz był Bogiem, panem i władcą.

 

Kobieta wiła się w wodach płodowych, a jej ciało przeszywały konwulsje.

Cała mokra oraz naga.

Idealna.

Jędrne piersi, pośladki i symetryczne proporcje ciała. Stworzona bez żadnego defektu.

Idealna.

 

Jej ciało przeszyły dreszcze. Dziecko, co dopiero wyszło z łona matki, a już próbuje stawiać pierwsze kroki.

Jej mózg przyjmuje w tym momencie niesamowitą dawkę informacji, a za kilka dni będzie w stanie funkcjonować wśród ludzi.

Teraz Archigos wiedział wszystko.

Zrodzili się z ewolucji.

Stali się aż ludźmi.

Wszystko, co zawdzięczają, światu pochodzi od nich i ewentualnych łask matki natury.

 

To ludzie są na szczycie piramidy, dlatego przodkowie wznieśli monolityczne budowle, aby pokazać im, że to oni dźwigali kamienie, pocili się, umierali i stworzyli je samodzielnie.

 

Jednak, skoro oni nie istnieją, to czemu wciąż mamy do bóstw żal...

Ewa podniosła się i zaczęła kroczyć w kierunku szyby, gdzie znajdował się Archigos.

Pierwszy krok zakończył się upadkiem, ale w końcu doszła do swojego celu.

 

Archigos przystawił rękę do szyby. To samo uczyniła kobieta.

Zawarli przymierze.

Archigos czuł się niczym Bóg podający Adamowi palec na obrazie Michała Anioła, z tą różnicą, że tutaj Ewa zastąpiła Adama.

 

Niedługo potem znów upadła na ziemię, wijąc się w cierpieniu.

Zrobił to.

Stał się Bogiem.

Przyszedł tu jako człowiek, odszedł jako Bóg.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania