Lekcja z człowieczeństwa

Do szkoły na wykłady przyjeżdża, Lena to studentka 3 roku pielęgniarstwa, zawsze chciała to robić jej mama Alicja jest lekarzem pediatrą, chciała aby córka podobnie jak ona została lekarzem, ale nie Lena uparła się na pielęgniarstwo. Lena to dobra, serdeczna dziewczyna o złotym sercu, ale twardo stąpająca po ziemi, broni swoich racji i nie ulega wpływom i manipulacji sama podejmuje decyzje choćby musiała się na nich sparzyć. Jej rodzice Tadeusz jest dyrektorem w zakładzie karnym i mama Alicja lekarz pediatra, są zamożni i zawsze chcieli dla córki jak najlepiej.

Lena wysiada z auta trzyma książki i notatki w ręku zamyka samochód i miała już wchodzić do szkoły, kiedy nieopodal niej biegnie tzn. ucieka Sławek, który niestety ma nieco lepkie ręce i lubi sobie przywłaszczyć cudze rzeczy i tak się zdarzyło, że wpadł na Lenę i przewrócił ja, jej notatki rozwiały się niemal na całym chodniku. A ten gość co go gonił pobiegł dalej a on schował się za murkiem. W spokojnym miejscu przygląda się dziewczynie, która zbiera swoje notatki. Więc ruszyło go nieco resztki posiadanego sumienia i wrócił aby pomóc jej to pozbierać .

- Sorry ten debil za mną biegł i nie zauważyłem Cię – Sławek.

Lena spojrzała na niego z lekka złością – Coś czuję, że miał dobry powód – dziewczyna zobaczyła portfel trzymany w jego ręku, który chłopak szybko schował.

- Nie to nic, my tak lubimy się podrażnić, ja gonię go on mnie i tak leci dzień. Ale widzę, że twój leci poważniej – Wyższa Uczelnia no proszę- Sławek.

- Czy ja mam napisane na czole KRETYNKA, myślisz, że ja nie wiem kim jesteś?- L.

Sławek zbliżył się do Leny, bardzo blisko i spojrzał jej prosto w oczy.

- Zwykłym dupkiem daj mi spokój- Lena wstała z kucek i chciała odejść, ale Sławek zauważył krew na jej łokciu.

- Poczekaj skaleczyłaś się, opatrzę to masz coś w aucie?- Sławek.

Lena spojrzała na ranę, sama by ja z powodzeniem opatrzyła, ale nie może – Ojej spuściznę się na wykłady chodzi przykleisz mi plasterek – Lena – jesteś moją ostatnią deską ratunku teraz – dodała.

Lena weszła do auta Sławek tez, rozejrzał się po wnętrzu – Ale bryka Twoja- Sławek.

- Nie tego pana co idzie, miałeś mi zrobić opatrunek nie wygłupiaj się – Lena podała mu wodę utlenioną gazik i opatrunki. On dość precyzyjnie wykonał polecenie, nie raz sam musiał opatrywać swoje rany, więc ma w tym wprawę. - Lena wyjęła 50 zł za pomoc i dała mu.

'- Jak nie masz na chleb to jest uczciwie zarobiona kasa za pomoc- L.

- Ej no laska, pomogłem ci , wróciłem się nie zostawiłem Cię a ty co 50 zł mi dajesz?- S.

- A co chcesz więcej?- L.

- Obrażasz mnie nic nie chcę- Sławek. Lena włożyła mu pieniądze do kieszeni a sama pobiegła na wykład i tak jest już nieco spóźniona.

Sławek wrócił na osiedle, to taki typowy bandyta, rozrabiaka, złodziej i ćpun, pięściami zdobywa to, czego pragnie. Tak wychowany od dziecka nie zna innego sposobu na życie. Spotyka się z kumplami wysiadują pod blokiem albo piją piwo na trzepaku. To taki typ lekkoducha.

Lena wraca do domu po dość ciężkim dniu jest zmęczona, idzie do swojego pokoju i kładzie się na łóżko przypomniał się jej Sławek i choć wie, że to bandyta to jednak myśli o nim. Do jej pokoju wchodzi mama Alicja – Witaj a co to nie można się już przywitać tylko od razu do pokoju sznurujesz, jak minął dzień- Alicja.

-Przepraszam mam myślałam, że was nie ma tak cicho w domu- Lena.

- Ja jestem u siebie w pokoju piszę ważną notatkę a tata coś majsterkuje w garażu wiesz jak go to odstresuje, po tej jego pracy- Alicja.

- Mamo, wiem, że ty jesteś przeciwna jego zajęciu, ale on to kocha pomaga tym chłopakom jak może. A siedzi w garażu, bo kocha swoje auto, a nie odreagowuje, mamuś odpuść mu- Lena przytula mamę.

- No wiem, ale boję się o niego wiadomo co takim strzeli do głowy, to więzienie, a nie przedszkole. Proponowali mu etat w dużej firmie to nie wybrał to podłe miejsce- Alicja.

- On to kocha pozwól mu na to. Dziś uczyliśmy się jak dbać o noworodka, opieka jak założyć wkucie itp.- L.

- Mama nadzieję ze się spełnisz w tym pielęgniarstwie – Alicja – wracam do pisania chciałam cię tylko uściskać- dodała . . . Lena położyła się przytulając swojego pieska pluszowego.

Po drugiej stronie miasta w podobnej dzielnicy co mieszka Sławek, znajduje się Kamil, jest nieco podobny do Sławka tylko, z tym że, nad nim czuwa jego mama Grażyna. Kobieta pomimo tego, że ma niewiele, kocha syna i dba o niego i mieszkanie, zawsze jest porządek, ugotowane to ona zawsze trzymała rodzinę pomimo tego, iż jej mąż był, alkoholikiem i nie raz uderzył ja to ona ciągle to wszystko scalała próbowała na nowo poukładać, wybaczała mu, po czym on znowu był taki sam, nie raz broniąc syna ona dostała. Dla dziecka wszystko, ale całkiem niedawno uwolniła się od niego zmarł. Upił się i uderzył głową o schody.

Przy kolegach Kamil udaje cwaniak, ale przy mamie jest sobą, dobrym i serdecznym chłopakiem.

-Przy Tobie mamuś jestem najlepszą wersją siebie, tam jest inny świat tam oczekują ode mnie czegoś innego niż ty. - Kamil

- Wiem i rozumiem, ale weź się synek za siebie, ogarnij ten cały bałagan. Jestem z Ciebie bardzo dumna, ale była bym bardziej gdybyś przestał ganiać z podejrzanymi typkami, znalazł pracę, dziewczynę- Grażyna.

- Obiecuję mamuś przyjdzie czas, że wezmę się ostro za siebie jeszcze chwilka- Proszę- Kamil.

- Zdążysz przed moją śmiercią?- G.

- Mamuś co ty jaką śmiercią- K.

Grażyna uściskała go. Uśmiechnęli się do siebie. - Teraz to tylko nam żyć- G.

Ale niestety nie udało się mu dotrzymać słowa danego mamie, chciał jej kupić na urodziny drogi naszyjnik i okradł bogatą kobietę. . . . Okazało się że to mama Leny – Alicja. Został złapany i dostał wyrok 10 miesięcy pozbawienia wolności i za stare „tematy” jeszcze uzbierało się więc w sumie 3 lata. Gdy policja zabierała go jego matka zalała się łzami.

- Obiecałeś synku obiecałeś- Grażyna.

- Wiem mamuś przepraszam- Kamil.

Mama Alicji jest w szpitalu, po upadku poobijała się i podejrzewano wstrząs mózgu. Ale wszystkie badania wyszły pozytywnie. Za trzy dni wyjdzie ze szpitala, a Kamil na 3 lata trafił do więzienia gdzie Tadeusz jest dyrektorem.

Sławek wielokrotnie spotkał Lenę , para poczuła coś do siebie, Lena zaprosiła go na obiad do domu, ale nie spodobał się rodzicom i ostrzegali ją przed nim, ale niestety opór i siła uczucia zwyciężyła, Lena wbrew rodzicom spotykała się z nim. Sławek zmienił się przy niej, przestał kraść i spotykać się z kolegami, cały wolny czas poświęcał jej, czytał nawet poezję razem z nią. Pomagał jej w nauce, był żywym manekinem. Ich miłość kwitła, rodzice zauważyli zmianę i przystali na tę relację. Ich miłość zaowocowała dzieckiem, Sławek był przeświadczony, że to chłopka. Ale niestety okazało się, że to dziewczynka, no trudno przebolał to. Etap ciąży przeszli bardzo pomyślnie, Lena nie odczuwała niemal żadnych ciążowych zaburzeń. Było cudownie. W czasie ciąży dziewczyna ukończyła szkołę, wyprawiono na tę część przyjęcie, na którym Sławek się jej oświadczył.

Ten czas był dla nich cudowny, gdy przyszedł moment porodu Sławek chciał być, ale niestety . . . Przerosło go to i zemdlał. Lena była sama, jedna z pielęgniarek była tak niemiła.

- Co myślisz, że jak mamusia lekarz to będziesz maiła fory nie nic z tego ródź tak jak inne- pielęgniarka.

Lena czuła, że z dzieckiem jest coś nie tak.

- Niech pani zawoła lekarza wiem, że coś się niedobrego dzieje z moim dzieckiem- L.

I tak było faktycznie, dziecko o mało się nie udusiło, zrobiona Lenie cesarskie cięcie pod narkozą.

Po zbadaniu dziecka okazało się, że jest niedotlenione, najbliższa doba w inkubatorze pozwoli ocenić w jakim stopniu doszło do uszkodzenia. Diagnoza okazał się szokująca zdrowe dziecko w jednej sekundzie stało się kaleką w stopniu umiarkowanym, Alicja przeżyła szok po zbadaniu wnuczki, nie wie kompletnie jak przekazać tę wiadomość córce. Początkowo mówiono jej, że musi przez jakiś czas przebywać w inkubatorze, ale w końcu nie mogą jej okłamywać.

- Pani Alicjo nie możemy dłużej tego ukrywać musimy powiedzieć prawdę- lekarz.

Alicja płacze, kiwnęła głową. Lekarz powiedział Lenie jaka jest sytuacji.

Dziewczyna przeżyła szok, Alicja weszła na sala Lena wpadła w histerię. Sławek też nie mógł w to uwierzyć. Lena opowiedziała mamie o pielęgniarce, która stanęła przed sądem dostała 10 lat więzienia i musi zapłacić rodzinie odszkodowanie w wysokości 100 tys. złotych na rzecz dziecka.

Lena wróciła do domu z małą Magdalenką, dziecko prawie nie płakało rzadko się poruszało, dziewczynka od małego była rehabilitowana. Lena popłakała, pokrzyczała, ale wzięła się w garść i chciała jak najbardziej usprawnić małą , szukała pomocy wsparcia, lekarzy. Natomiast Sławek nie radził sobie z tym zaczął popijać, wychodzić z domu oddalać się od rodziny.

- Sławek gdzie ty idziesz ? Nie zostawiaj mnie z tym samej, mi też jest ciężko, ale musimy zrobić wszystko aby mała była jak najbardziej samodzielna, Sławek do cholery ogarnij się, widzę co się dzieje, oddalasz się ode mnie na małą nawet nie patrzysz, to nasze dziecko, pomimo wszystko- Lena.

-Wiem, wiem kochanie, ale nie potrafię daj mi chwile abym się z tym ogarnął, muszę to przetrawić w głowie- Sławek.

- Dla mnie też nie było to łatwe, ale jestem matka i kocham ja taką jaka jest, widziałam dzieci w gorszym stanie, masz tydzień na to aby się ogarnąć, a potem nie chcę Cię widzieć na oczy- Lena ze łzami w oczach- byłam głupia, że Ci tak bardzo zaufałam- dodała ocierając łzy.

- Kochanie nie mów tak, dzięki Tobie się zmieniłem dałaś mi nowa nadzieję, że mogę się zmienić- Sławek.

-Wyjdź nie mam czasu słuchać Twoich żali, muszę skupić się na Madzi, ona mnie teraz potrzebuje- Lea- bardziej niż ty egoisto- dodała i wyszła do dziecka.

Sławek został sam w pokoju, usiadł na łóżko chwycił się za głowę obiema rękami .

Weszła Alicja – Ta diagnoza to dla nasz wszystkich szok, ale to właśnie teraz jesteście sobie najbardziej potrzebni, pokaż jej, że chcesz się zmienić, oboje z mężem byliśmy przeciwni temu związkowi wiedzieliśmy, że tak będzie, że kiedy pojawią się problemy ty znikniesz chcieliśmy jej tego oszczędzić, ale ona tak bardzo broniła wierzyła w wasz związek. Potem widzieliśmy, że przy niej się zmieniasz a teraz co wracasz do korzeni Sławek musisz wybrać po której stoisz stronie?- Alicja usiadła obok niego i poklepała go po plecach.

Sławek spojrzał na nią zlany łzami – nie wiem co mam robić kocham Lenę ponad wszystko, ale czy podołam wyzwaniu wychowania tego dziecko, widzę ile to wysiłku pracy, a i tak małe korzyści- Sławek.

- Sławek to dziecko to Twoja córka Magdalena i mylisz się, jeśli myślisz, że ta rehabilitacja nie przynosi efektów ona ma pomóc jak najbardziej usprawnić Magdę aby w pulchniejszy życiu mogła sobie radzić. Daj jej szansę- Alicja.

Sławek spojrzał na nią i odszedł, wybiegł z domu, wsiadł a auto i pojechał do kumpli, zabawić się wciągnął kreskę kokainy i poszedł na imprezę do klubu w łazience przeleciał jakąś pannę. Potem gdy wracał na osiedle z kumplami, wygłupiali się i nagle wpadł w jakiś szał, zaczął okładać niewinnego chłopka, tak długo aż ten zmarł w trakcie tego czynu, koledzy odciągali go od chłopak.

- Sławek daj spokój zostaw go idziemy- kolega, ale to nic nie dawał Sławek miał taka dzikość w oczach nadludzką siłę, że pokonałby słonia. Chłopki wezwali pogotowie a sami uciekli.

- Sławek sorry- kolega uciekł. A on został otrząsnął się z tego amoku, spojrzał na chłopaka zaczął go reanimować, ale było już a późno. Przyjechało pogotowie i policja stwierdzono zgon, a Sławek został zatrzymany, odbyła się sprawa na której była matka poszkodowanego, która tak bardzo płakała i Lena, która nie potrafiła mu nic powiedzieć, przytuliła go i zabrali go do celi, trafił do tej samej celi co i Kamil.

Lena prosiła ojca aby coś zrobiła żeby wyszedł, ale on nic nie może.

- Córeczko w tej sprawie to ja nic nie mogę jestem dyrektorem tej placówki nie sędzią- Tadeusz.

- Tatku a może znasz kogoś, kto by mu pomógł, wiem, że zachował się okropnie wobec nas nawet, ale to jednak ojciec Magdy nie mogę go tak zostawić- Lena.

- A on mógł Cię zostawić i co zrobił wyrwał się ze smyczy i od razu musiał zabić, córeczko nie broń go przejrzyj na oczy. Wiesz, że chcemy z mama dla Ciebie ja najlepiej- Tadeusz przytula córkę.

- Wiem tato i jestem wam za to bardzo wdzięczna- Lena.

Lena w ciągu dnia przebywa kilka godzin w ośrodku dla dzieci z niepełnosprawnościami, może na jakiś czas wyskoczyć, pozałatwiać sprawy a mała jest przez ten czas rehabilitowana. Tymczasem Sławek siedzi w areszcie, izoluje się od chłopaków ma sporo do przemyślenia.

- Ej ty nowy co się nic nie odzywasz?- Kamil.

- Po pierwsze to nie nowy tylko mam imię Sławek, a po drugie nie chce nie mam ochoty z wami gadać- Sławek.

- Cwaniaczek patrzcie go, wjechał na chatę i się mądruje,długo ty zabawisz?- Kamil.

-Niestety 15 lat- Sławek

-U kochany to grubo nawywijałeś albo przed czymś uciekasz.- Kamil.

- Po części jedno i drugie, siedzę tu za nieumyślne a uciekam to długa historia z którą nie chcę się dzielić- Sławek.

- Ja mam rozboje i kradzież 3 lata, z czego już siedzę 10 miesięcy, ja to przez głupotę. Nie mam kasy bida u mnie aż piszczy a zachciało mi się kupić mamie złoty naszyjnik to oskubałem jedną paniusię i tak mnie złapali, jedynie matki mi szkoda, bo siedzi tam i pewnie myśli jakiego głupiego syna ma- Kamil.

- Nie gadaj tak matka zawsze stanie za tobą murem, choć byś nie wiadomo kim był- Michał jeden z osadzonych.

- No ja to wiem kim jestem kretynem, mogłem kupić jej czekoladki i by się ucieszyła, ale nie ja chciałem być panem i złoto jej kupić- Kamil.

- Daj już spokój z tym obwinianiem się już ktoś inny wydał Ci wyrok – Sławek.

- No tak, ale szkoda mi matki, przeze mnie się martwi. A obiecałem jej, że się za siebie wezmę i zaraz na drugi dzień wylądowałem tu tak się wziąłem- Kamil.

Tadeusz robi wizytację po celach, orientuje się, że Sławek tu trafił, ale nic nie mówi, że go zna w spół wiezieniom. Potem wraca do swojego gabinetu i wymyślił, że co mają siedzieć bezczynnie to zajmą się parę godzin w ramach wolontariatu dziećmi z placówki, miała to by być praca dla chętnych, którzy chcą skrócić swój wyrok o 2 miesiące, pomysł swój przedstawia radzie zarządu więziennego.

- Drodzy koledzy mam pewien pomysł który pozwoli na to aby nasi, że tak powiem ładnie podopieczni wykazali się dobrą wolą i trochę popracowali w ośrodku dla dzieci niepełnosprawnych doceniliby wartość życia. Nauczyli się być za kogoś odpowiedzialnymi i wyzbyli tego swojego egoizmu i nonszalancji. - Tadeusz.

- Pomysł jako taki jest wyśmienity, ale czy to dla niech nie za wiele, czy oni podołają.- jedna z członkiń rady.

- Ja myślę, że taka szkoła życia dla nich nie zaszkodzi-Tadeusz.

Większość z zarządu wyraziła zgodę.

- Zróbmy listę tzn. zwykłą kartkę niech chętni się wpiszą zobaczymy co z tego będzie- Tadeusz.

Pomysł ten przeszedł Tadeusz poszedł rozmawia z dyrektorem placówki, który sceptycznie do tego podchodził.

- Panie Tadeuszu nie oszukujmy się sam pan wie jak tu jest ciężko czy jest pan pewien, że on dadzą radzę?- dyrektor.

- Panie Romanie, widzę pewne obawy, ale uważam, że należy dać im szansę to jest praca dla chętnych ilu zostanie to już od nich zależy. Jeśli będą na nich skargi sam dopilnuję aby taki delikwent wyleciał z hukiem- Tadeusz.

- no możemy spróbować tu przyda się każda para rąk- Roman.

Pan Roman uściskał dłoń Tadeuszowi na znak zgody.

Więc na porannym apelu Tadeusz, informuje ich o Nowym Programie.

- Panowie stworzyliśmy dl was pewien eksperymentalny program, dla chętnych podkreślam, który skróci wam wyrok o równe 2 miesiące. Ostrzegam jest to praca ciężka z dziećmi szczególnej troski- Tadeusz.

- Tzn. z debilami- jeden z osadzonych krzyknął. Ale został uciszony.

- Powszechnie panuje takie określenie, ale są to cudowne dzieci sam mam taką wnuczkę, ale jestem z niej dumny- Tadeusz spojrzał na Sławka, któremu zrobiło się głupio.

- Na stoliku leży kartka proszę się wpisywać kto jest chętny podjąć wyzwanie i skrócić wyrok to zapraszam, wszystkie ręce na pokład- Tadeusz- Dziękuje za uwagę życzę miłego dnia- dodał i wyszedł.

Chłopaki zapisują się na listę z celi Sławka tylko on się nie zapisał.

Następnego dnia chętni ruszają na miejsce. Zadowoleni, że mogą wyjść na świeże powietrze, ale to, co ujrzeli na miejscu to jak zderzenie ze ścianą tyle różnych dzieci, a oni wyluzowani, w pełni sił.

- I co tu z takim robić, silni się nie może chodzić- Kamil.

- Dać swój czas, serce a odwzajemni się cudownym uśmiechem- Lena.

- Ta, co ty nie powiesz- Kamil.

- Mam taką córeczkę więc coś tam wiem- Lena.

- a to przepraszam, nie chciałem nie wiedziałem , głupio mi Kami jestem głupek- Kamil.

- Lena, przyzwyczaisz się, udanego dnia- Lena.

- To ja to jestem delikatny chłopak- Kamil do Michała.

Pielęgniarka oprowadza ich po sali, przydziela im dziecko jakim mają się opiekować, Kamil dostał pod opiekę Madzię, córkę Sławka i Leny, ale nie widział o tym, że to ich dziecko.

W trakcie jazdy do więzienia nastała grobowa cisza nikt nic nie śmiał powiedzieć. Nastał zupełna cisza, skupienie, a nawet zaduma.

- No w sumie wiedzieliśmy teoretycznie gdzie jedźmy – Kamil.

- Teoretycznie a praktyka okazała się brutalną lekcja z człowieczeństwa dla nas- Michał.

- Jaki uduchowiony się znalazł- Kamil.

- Kamil weź trochę powagi- Michał.

- Wiem sorry to stres- Kamil.

Chłopaki wracają na celę panuje w niej porządek, Sławek nudził się więc ogarnął ten „syf”.

Chłopaki posiadali na pryczach i cisza, ale Michał ją przerywa.

- Ej no i chłopaki co jest podajecie się po pierwszym spotkaniu, coś czuje, że pobyt tam odmieni nas wszystkich no oprócz Sławomira. Dajcie sobie szanse- Michał.

- Słuchajcie ja nigdy wam tego nie mówiłem, ale jako dziecko byłem potwornie bity przez ojca makata mnie broniła, ale ja chciałam aby ona dostała, nie raz spaliśmy na klatce schodowej, nie raz lądowałem w szpitalu, ale gdy zabierali mnie od ojca nie chciałem z nimi jechać, choć wiedziałem, że tam będzie nam lepiej to jednak chciałem nawet ojca kata, dzieci tak mają w domu może być syf, ale one chcą tam zostać. Jako nastolatek byłem okropny i w ogóle zrobiłem wiele złego tak sobie myślę może oszukam trochę Boga i chcąc wrócić do jego łask zajmę się tym dzieckiem, co myślicie- Kamil.

- Ty to masz pomysły próbuj- Michał.

- A może to dobra lekcja dla mnie może wtedy dotrzymam słowa mamie i będę człowiekiem, chcę bardzo potrafić, stawić czoło wszystkim wyzwaniom jakie mnie czekają na wolności i może to jest dla mnie najlepszą lekcja z bycia człowiekiem- Kamil.

- no ja też myślę nad tym i nie wiem co robić przemiana dobrze by mi zrobiła i 2 miechy krótszy wyrok, nie wiem pomyśle- Michał.

Jest noc. Kamil leży na pryczy i myśli widzi, że Sławek tez nie może spać siedzi przy oknie, pali fajkę i rozmyśla.

- Nie możesz spać? Ja też kręcę się, myślę o tych dzieciach z jednej strony bym poszedł a z drugiej boję się, że spieprzę jak wszystko w życiu- Kamil.

- Już bardziej niż ja nie możesz sobie i komuś spierdolić życia. A wiesz, dlaczego ja nie poszedłem?- Sławek.

- No nie nowy jesteś to może dlatego- Kamil.

- Nie gdzie tam, Bo ja to znam wiem jak to jest mieć takie dziecko, czy ty rozumiesz co to znaczy wychować się na slumsach? Chciałem mieć syna okazało się z to córka no przebolałem, ale to już mnie przerosło i dlatego tu jestem, myślałem że tu będzie łatwiej prościej po prostu stchórzyłem, nie mów chłopakom bo mnie znienawidzą- Sławek.

- Michał siedzi tu za potrącenie dzieciaka. No nie spodziewałem się, że będziesz taki wylewny, ja to nikogo nie oceniam sam nie jestem święty- Kamil. . .

Następnego dnia Michał był już gotowy, Kamil się zdziwił.

- no co też chcemy się nieco zbawić- Michał.

O dziwo autobus był pełny chłopaki nie poddali się. Być może to chęć skrócenia wyroku, nudy albo poruszyło ich sumienie. Każdy miał jakiś inny powód, ale każdy starał się jak mógł. Kamil pomagał przy rehabilitacji Madzi , Lena wszystko mu pokazała co ma robić. Z dnia na dzień praca w ośrodku stawała się coraz bardziej naturalną częścią życia chłopaków, przywiązali się do dzieci każdy znał swojego podopiecznego i wiedział co może z nim zrobić, dzieci ni były takie straszne przy bliższym poznaniu... w autobusie opowiadali sobie co się działo w ciągu dnia, Kamil też przywiązał się do Madzi, ale i coraz bardziej zaczęła podobać mu się Lena, widział w niej swoja matkę która nigdy się nie poddawała walczyła do końca, nawet gdy wszyscy myśleli, że się nie uda jej się udało. . . .

 

Natomiast rodzina Leny je kolację, Alicja nadal sceptycznie podchodzi do resocjalizacji chłopaków przez ośrodek, choć pomimo że Lena widzi na codzie jak Ci chłopcy się starają./

- Ja nadal myślę Tadku, że to zły pomysł co tacy bandyci mogą ich nauczyć- Alicja.

- Mamo oni nie mają ich uczyć tylko opiekować się nimi, na dworze, w salach od nauki jest pani Klara- Lena.

- A kto zajmuję się nasza Madzią?- Alicja.

- Kamil i uprzedzę pytanie wywiązuje się świetnie ze swoich obowiązków, Madzia ma 6 miesięcy jest mała więc niewiele trzeba robić z nią, ale robi to, co jemu mówię- Lena.

- Nasza mama jest nieugięta w swoich przekonaniach, dla niej nikt nie zasługuje na drugą szansę- Tadeusz.

- Zadowolona jesteś z chłopaka którego Ci przydzielona, bo jeśli nie to zajmę się tym- Tadeusz.

- Kamil jest świetny w opiece mówi do niej jest super jak dla mnie to był strzał w dziesiątkę ten pomysł- Lena przybija z ojcem piątkę.

 

Natomiast Kamil jest coraz bardziej zauroczony Leną nie ma pojęcia, że siedzi w jednej celi z jej facetem. Spodobała mu się i chce dla niej coś zrobić tylko niestety niewiele może.

 

Rano przemawia do Madzi.

- A wiesz jesteś moim zbawieniem, mama pewnie byłaby ze mnie dumna w końcu ogarnąłem się i chcę to robić dalej. A ty otworzyłaś mi oczy na pewne sprawy wiesz nawet Cię lubię fajna jesteś- Kamil.

Lena słucha tych opowieści -Coś czuję, że ona też Cię lubi- Lena.

- O kurwa, pewnie śmiałaś się ze mnie jakie smuty opowiadałem- Kamil.

- Nie bardzo było mi miło tego słuchać, zwłaszcza jeśli moja córka jest dla ciebie zbawieniem- Lena.

- Wiesz na pewno dostanę za to w ryj, ale muszę to zrobić- Kamil podszedł i pocałował Lenę, bardzo namiętnie i o dziwo ona to jak by odwzajemniła. Ale po chwili przerwała to, a on zamknął oczy i czekał na policzek, ale ni było go otworzył jedno oko i nic.

Lena trochę się zmieszała, bo i jej podobał się ten pocałunek, ale nie chce mu o tym na razie mówić.

- Zajmijmy się Madzią- Lena.

- Proszę powiedz coś nie zostawiaj tak tego. Stało się, ale chcę wiedzieć co ty o tym, no wiesz – Kamil.

- Kamil ciesze się z Magda jest dla Ciebie taką nadzieją, ale ja sama nie wiem co myśleć ona ma ojca nie wiem jak on na to wszystko patrzy – Lena.

- Miał na was wyjebane, kiedy go potrzebowałaś a ja jestem i kocham to dziecko jak swoje przywiązałem się cholernie do niej do Ciebie i co teraz tak to zostawić, zapomnieć, bo jest gdzieś palant na którego czekasz a on ma to gdzieś, Lena jestem dla Ciebie pamiętaj- Kamil – zaraz po nas przyjadą.- dodał.

- Kamil ja muszę to poukładać sobie nie mogę podejmować pochopnych decyzji musisz mnie zrozumieć – Lena- nie jestem sama- dodała.

Kamil wrócił na celę nie chciał z nikim rozmawiać, a Lena uśpiła małą i rozmyślała nad tym, co powiedział jej Kamil ona też coś do niego poczuła, ale nie wiem co ma robić.

- Niech czas zdecyduje, to prawda co powiedział Kamil czekam na coś, co może nigdy nie nadejść- Lena- niech los za mnie zadecyduje. Położyła się spać.

 

Kolejny dzień. Kamil wysiada nieco smutny z transportu, idzie do Magdy zajmuje się nią jak co dzień, karmienie , przebieranie , rehabilitacja i przychodzi Lena jeszcze się nie spóźniła jest punktualnie, dziewczyna kupiła mu pluszowego misia – To prezent od Magdy dla Ciebie- Lena pocałowała go w policzek i zamknęła drzwi.

- Ale że dla mnie? Prezent dziękuję- Kamil.

Lena zbliżyła i się do niego i pocałowała go namiętnie zachęcając do dalszych poczynani.

- Ale Magda, pielęgniarki- Kamil

- Zrobimy to po cichu jak się postaramy – Lena.

- Nie wierzę co się zmieniło przez noc- Kamil.

- Nie gadaj tylko działaj nie mamy całego dnia- Lena ze śmiechem.

- O proszę jak się wyszkoliła- Kamil.

I tak kochali się po raz pierwszy w niesprzyjających warunkach, ale było im cudownie, podobna sytuacji miała miejsce jeszcze kilka razy. Lena i Kamil ukrywali to uczucie, byli sobie coraz bardziej bliscy. Lena odzyskała radość życia a Kamil obiecał sobie poprawę już przestaję być ulicznym bandytą. Chce porozmawiać z kobietą którą napadł, przezywa szok, kiedy Lena przychodzi z nią.

- Co to ty napadłeś moją matkę, nie no nie wierzę. Po raz kolejny okazałam się kompletną kretynką- Lena.

- Lena chcę to naprawić wysłuchaj mnie, a potem odejdziesz- Kamil.

- O co tu chodzi? Lena wytłumacz mi, bo zwariuje- Alicja.

- Mamo TO JEST Kamil chłopka który opiekuje się Magdą ufałam mu a on mnie zawiódł – Lena.

- Lena dajmy mu coś powiedzieć przyszłam tu zgodziłam się na rozmowę z nim, zawsze mówicie z ojcem o drugiej szansie więc ja mu ja dałam- Alicja.

- Chciałem się z panią spotkać, bardzo dziękuję, że pani przyszła, te pieniądze zwinąłem pani, bo chciałem kopic mamie prezent a jestem biedny teraz wiem, że źle zrobiłem i żałuję z całego serca- Kamil- a jeśli chodzi o Magdę to jest cudowna i jeśli Lena pozwoli będę się nią zajmował dalej- dodał.

Alicja dotąd zatwardziała przeciwniczka tego typu chłopaków w Kamilu zauważyła potencjał na pozytywną zmianę, wybaczyła mu. Z czego chłopak był niezmiernie szczęśliwy.

 

Lena siedziała w pokoju z małą weszła do jej pokoju Alicja.

- Córeczko nigdy Ci tego nie mówiłam, ale ja też pochodzę z biednego domu, nie raz zaznałam głodu i wtedy przysięgłam sobie, że zrobię wszystko aby wyjść na ludzi wyuczyć się być kimś i nigdy więcej nie czuć tego przeraźliwego głodu. W tym chłopaku zauważyłam siebie z młodszych lat. To taki dobry buntownik który dla matki zrobi wszystko. Wybacz mu daj tę drugą szansę- Alicja tuli córkę.

- Nie wiem mamo mam mętlik w głowie – Lena.

- Przemyśl to i podejmij decyzję na spokojnie- Alicja- on Ci nie złamie serca tak jak Sławek posłuchaj starej matki- dodała.

- Mamo no nie poznaję Cię- Lena- halo ktoś mi mamę podmienił- dodała. Razem się uściskały.

 

Lena podjęła decyzję wszystko wróciło do normy, Kamil opiekuje się Madzią.

Nadchodzi dzień widzeń, Kamil chce pogadać z mamą a Lena ze Sławkiem.

Obaj szykują się na widzenia.

Pierwsza przyszła mama Kamila, dzwonią po niego, wychodzi szczęśliwy.

Potem weszła Lena, Kamil ją zauważył, ale czeka do kogo ona przyszła, gdy zobaczył, że to chodzi o Sławka zdenerwował się nieco.

- Mamo szlag mnie trafi tu zaraz siedzę w jednej celi z najgorszym draniem pod słońcem- Kamil.

- synku uspokój się, bo zaraz będzie po widzeniu- Grażyna.

 

- Sławek muszę Ci coś powiedzieć- Lena.

-kochanie stęskniłem się za Tobą- Sławek.

- chciałam się pożegnać, nie chcę być już z tobą zostawiłeś mnie samą z niepełnosprawnym dzieckiem dałam Ci szansę a ty co zrobiłeś trafiłeś tu na 15 lat. To Kamil okazał mi więcej zainteresowania niż ty- Lena

- Kamil, co pukał Cię tak? Taki kolega razem w jednej celi siedzimy- Sławek.

- Odchodzę, jeśli będziesz chciał widzieć Magdę to powiedz ojcu on to załatwi. Żegnaj- Lena wstała i wyszła a Sławek wie, że stracił wszystko i jeszcze kolega z celi tak go załatwił.

 

Gdy wrócili do celi zaczęła się bójka.

- Pukałeś moja kobietę taki kolega jesteś- Sławek.

- A ty zostawiłeś ją z chorym dzieckiem to, co lepszy jesteś- Kamil.

Michał próbował ich uspokoić.

- Zaraz co tu jest grane ty zostawiłeś kobietę z chorym dzieckiem a ty ją pukałeś no nie wierzę. Obu wam należy się wpierdol masakra jak tu siedzieć tera ?- Michał.

Sławek został przeniesiony do innej celi, nie miał tam lekkiego życia po tym, jak Kamil powiedział im za co siedzi, trafił do szpitala po jednym z incydentów, więc musiano go przenieść do innego więzienia.

- Panie Tadeuszu teraz już wiem co to znaczy być człowiekiem dostałem niezła lekcje człowieczeństwa, przepraszam pana za to, co się stało. Wraz z Lena straciłem wszystko a ten pajac zyskał. Byłem głupi, ale muszę płacić za swoje błędy, postaram się pracować i przysyłać kasę dla Magdy- Sławek.

Tadeusz poklepał go po plecha i -. Może to wszystko coś cię nauczy. Staraj się tam wydam ci pozytywną opinie to może do pracy pójdziesz- Tadeusz.

- I tak się stało Sławek poszedł do pracy, pomagał księdzu to była dla niego bolesna nauka, ale być może pomocą Bożą odnajdzie to, czego tak naprawdę szuka i oczekuje od życia. Ksiądz dba o jego sumienie:)

 

A Lena związała się z Kamilem 3 lata szybko zleciały i wyszedł na wolność, Grażyna poznała Madzię i jest przez szczęśliwa, że może się nią zajmować, ma nieco wprawy, bo miała brata chorego więc wie co to znaczy, zmarł w wieku 15 lat. Grażyna natomiast zacieśnia swoją znajomość z panem Mieciem, który od dawna się w niej kochał, ale mąż stał im na przeszkodzie.

- Grażynko i w tym wieku można jeszcze być szczęśliwym- Miecio.

- No pewnie to nasza trzecia młodość- Grażyna.

Lena i Kamil wzięli ślub i po kilku miesiącach okazało się, że Magda będzie miała rodzeństwo.

Kamil dbał o nich jak tylko mógł. Kochał Madzię a teraz ma być chłopiec , oboje są szczęśliwi. Alicja tez pokochała zięcia.

Każdy przeszedł swoja lekcje z człowieczeństwa, być może to jakiś zalążek na dobre i uczciwe życie? A być może to początek czegoś nowego? Kto wie ?

 

KONIEC

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania