„Ballada młodej śmierci”

W urokliwym zakątku miasteczka, gdzie czas jak strumień płynie,

Żyła sobie młoda dusza, w promieniach wschodzącego słońca.

Jej oczy jak gwiazdy błyszczały, pełne marzeń przyszłości,

Lecz los nie miał dla niej litości, zabrał ją przed świtem złotym.

 

Była kwieciem tej doliny, wiatr grał z jej włosów złotem,

Lecz choroba ją dosięgła, jak cień za dnia pustym lotem.

W domu ból i rozpacz płynęły, modlitwy wznosiły się w niebo,

Lecz nawet anielska łaska, nie mogła ocalić ciała tego.

 

Śmierć nadeszła cicho, jak złoty blask księżyca,

Odeszła ta młoda dusza, z dłońmi pełnymi życia.

I miasteczko zatonęło w żałobie, łzy płynęły strumieniem,

Bo w każdym sercu ślad odcisnął, tej młodej, bolesnej śmierci dzień.

 

Lecz w niebie gwiazdy świecą jasno, a anioły tańczą w kręgu,

Tam młoda dusza znajduje spokój, wśród wieczności swej wiecznej pieśni.

Bo choć na ziemi cierpiała, teraz w niebie znajduje dom,

I choć jej ciało zmarło, jej dusza trwa w wiecznym spokoju wciąż.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania