„Ballada młodej śmierci”
W urokliwym zakątku miasteczka, gdzie czas jak strumień płynie,
Żyła sobie młoda dusza, w promieniach wschodzącego słońca.
Jej oczy jak gwiazdy błyszczały, pełne marzeń przyszłości,
Lecz los nie miał dla niej litości, zabrał ją przed świtem złotym.
Była kwieciem tej doliny, wiatr grał z jej włosów złotem,
Lecz choroba ją dosięgła, jak cień za dnia pustym lotem.
W domu ból i rozpacz płynęły, modlitwy wznosiły się w niebo,
Lecz nawet anielska łaska, nie mogła ocalić ciała tego.
Śmierć nadeszła cicho, jak złoty blask księżyca,
Odeszła ta młoda dusza, z dłońmi pełnymi życia.
I miasteczko zatonęło w żałobie, łzy płynęły strumieniem,
Bo w każdym sercu ślad odcisnął, tej młodej, bolesnej śmierci dzień.
Lecz w niebie gwiazdy świecą jasno, a anioły tańczą w kręgu,
Tam młoda dusza znajduje spokój, wśród wieczności swej wiecznej pieśni.
Bo choć na ziemi cierpiała, teraz w niebie znajduje dom,
I choć jej ciało zmarło, jej dusza trwa w wiecznym spokoju wciąż.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania