Arystokraci

Kilka lat wstecz.

Dwaj bracia 7 letni Antoni i 5 letni Sebastian, bawili się na wybrzeżu, latawcem. Antoni niemal od urodzenia był zazdrosny o brata. Na domiar złego przez przypadek usłyszał, że ten zagraża mu w osiągnięciu rodzinnej fortuny. Sebastian w przeciwieństwie do Antka był dobrym i kochającym bratem miał dobre serce,, gdy puszczał latawiec tak się rozpędził, że spadł na skały. Antek widział to i dopiero po godzinie pobiegł po rodziców, aby ich powiadomić o wypadku.

Ale przez ten czas, znalazła go uboga kobieta, która wzięła go do siebie i opatrzyła rany. Pomimo iż wiedziała ,że jest dziedzicem rodu, to jednak postanowiła go zostawić, przy sobie. Zawsze marzyła o tym aby mieć dzieci, ale niestety los chciał inaczej. Na koszulce od spodu zobaczyła wyszyte imię „Sebastian” i tak na niego wołała, chłopiec stracił pamięć, nie wiedziała kim jest i skąd pochodzi. Anna wmówiła mu, że jest jej synem. Anna nie była złą kobietą, ale chęć posiadania dziecka była silniejsza od powiedzenia mu prawdy. Chłopiec z dnia na dzień stawał się coraz silniejszy, a jego rodzice poświecili życie aby jego odszukać, matka cierpiała z bólu po jego stracie. Po śmierci rodziców cały majątek objął Antek, był dumny z siebie i przez, pewien czas hulał , nie mógł ucieszyć się tak pokaźną fortuną. Ale ich ojciec był bardzo rozsądnym człowiekiem i w dodatkowym testamencie napisał dla Sebastiana wille w Gdańsku i sporą sumę pieniędzy, które odkładał za życia na oddzielne konto. Bo zauważył, że antek jest pazerny na władzę, więc zabezpieczył i drugiego syna w razie, gdyby się odnalazł, a do końca życie oboje w to wierzyli.

Mijały lata Sebastian był wychowywany na prostego chłopaka zajmował się obróbka drewna, rzeźbił w nim. Bogacze kupowali je płacąc ogromne pieniądze. I tak Sebastian i Anna żyli sobie spokojnie. Choć kobieta miła wyrzuty sumienia nie raz chciał powiedzieć mu o jego pochodzeniu, ale bała się, że od niej odejdzie na rzecz bogactwa.

Pewnego dnia po lesie spacerowały dwie siostry tak się zagadały, że kompletnie zgubiły szlak swojej wędrówki. Anastazja i Milena nieco się przestraszyły. Ale idąc dotarły do chatki drwala Sebastiana, pierwsza zobaczyła go Anastazja, kiedy rąbał drewno na opał, bo pomimo lata noce bywały tu zimne, dziewczynie spodobał się chłopak, ale wie ,że rodzice nigdy by nie zgodzili się na ich związek, więc tylko zapytała o drogę i chłopak nie tylko ją im wskazał ,ale i pokazał, też spoglądał na Anastazję, bo Milena ciągle gadała i gadała, buzia jej się nigdy nie zamykała. Wracając do domu rozmyślał o niej , ale wie, że taka panna nigdy nie spojrzy na takiego biedaka jak on. Więc wrócił do swojej pracy.

Wiele dni Anastazja myślała o pozgonnym chłopaku, ale jej rodzice mieli już dla niej kandydata na małżonka a był nim Antek. I choć dziewczyna bardzo pragnęła spotkać się z nieznajomym niestety musiała stanąć na ślubnym kobiercu. Cały czas ślubu i wesela udawała szczęśliwą, ale to tylko pozory. Półtora roku po ślubie na świat przyszła ich córeczka Konstancja – Koni. Anastazja myślała, że teraz ona będzie jej zbawieniem i tak też było, jej mąż nieco się od niej oddalił po urodzeniu dziecka, gdyż pragnął mieć syna następcę nie był zadowolony z córki. I od tego czasu zaczęło się piekło dla kobiety. Antek często bywał pijany i bił ją, Anastazja często skarżyła się rodzicom na niego więc jej mama Oktawia postanowiła ,że, córka zostanie u nich z wnuczką na weekend. A akurat miał być u nich Sebastian z figurką Sokoła dla jej ojca, który je uwielbia ma ich 4. Anastazja kocha bardzo ojca jest bardzo dobrym człowiekiem, bo matka ,pomimo, tego, że nie jest okrutna to jednak bardzo apodyktyczna i zaborcza ona zawsze ma ostatnie słowo, bo majątek który posiadają należy do niej. Anastazja spacerowała z wózkiem i nie mogła uwierzyć własnym oczom, kiedy ujrzała chłopka z lasu on też nie spodziewała się jej tu. Oboje nie mogli oderwać od siebie oczu.

Oczami Anastazji:

Zacznę od tego, że, mam na imię Anastazja, moim mężem, a zarazem katem jest Antek, wszystko było dobrze, zanim nie urodziła się Koni, czyli Konstancja nasza córeczka. Od zawsze chciał mieć syna to był jego priorytet, ale niestety nie udało się na moje szczęście i nieszczęście jednocześnie. Nie raz dostałam od niego porządne lanie, ale to wszystko przez alkohol. Wiem. Zanim poślubiłam Antka spotkałam jego pięknego chłopaka o orzechowych oczach i wesołej buzi, nigdy bym nie pomyślała ,że jestem zdolna do takich niestosowności w stosunku do męża, waham, się czy mogę go dalej tak nazywać. Mieszkamy w miasteczku o nazwie Zielone Pola – soją drogą nie wiem kto nazwał tak to miejsce- ale ok tu przyszło mi żyć, od domu męża do rodziców mam 7 km, to niedużo. Mam auto do swojej dyspozycji więc mogę jeździć do nich, żyjemy w XXI wieku, a to miejsce przypomina mi dawne czasy, kiedy, to rodzice decydowali kto z kim ma być. Czuję się jak w średniowieczu albo jak muzułmańska żona ciągle pilnowana, przez męską część rodziny, ale nie w moim przypadku to mama Wielka Oktawia, jest naszym strażnikiem. Moim i mojej siostry Mileny.

Aha Milena jest młodsza ode mnie o 5 lat, ale jest moim zupełnym przeciwieństwem ja jestem bardziej skryta i powściągliwa a ona radosna i pełna życia, kociara. Koty lgną do niej jak muchy do lepu. Jak już wcześniej było wspominane buzia jej się nie zamyka a ja wolę milczeć. Nie zawsze taka byłam. Kiedyś podobnie jak ona tryskałam energią, do czasu – i tu zaczyna się trudna dla mnie opowieść, ale jeśli chcecie mnie lepiej zrozumieć ii poznać to muszę o tym wspomnieć. Moja rodzina od wielu pokoleń lubuje się w koniach. Ja i Milena musiałyśmy od 8 roku życia siedzieć niemal non stop siedzieć w siodle -Bo to taka tradycja rodzinna- mawiała mama. I tak z czasem sama pokochałam te piękne zwierzęta, sama posiadałam piękną klacz Perełkę – prezent od tatusia. Uwielbiałam ją, sama osobiście dbałam o jej wygląd, ale pewnej nocy stało się coś okropnego do stajni przyszło dwóch zbirów, uciekałam, ale dopadli mnie miałam wtedy 17 lat i zrobili to bezczelnie. Strasznie bolało nie mogłam dojść do siebie przez wiele lat. Ten gwałt bardzo odbił się na moim charakterze. Z pełnej życia dziewczyny stałam się lękliwa i pełna obaw. Myślałam, że w Antku znajdę nie tylko męża, ale i przyjaciela. Nigdy mu nie mówiłam o tym, co się stało i dobrze, bo teraz po pijaku ciągle by mi ot tym przypominał.

Więc teraz wiecie już jaka jestem i dlaczego taka ,a nie inna. Teraz mogłam odetchnąć pełną piersią , a w tym gorsecie co mama nami kazała chodzić to wydaje się ,że mam pokaźny biust, choć wcale taki nie był. Przeciętny, ale nie zwracałam na to uwagi, chciałam żyć normalnie, ale niestety nie udało się. Mąż okazał się totalną porażką. Ale moje złe chwile zawsze przez te [prawie 3 lata małżeństwa osładzał on tajemniczy chłopak z lasu, którego dziś spotkałam w naszym domu okazało się, że rzeźbi figurki i zajmuje się naszymi końmi.

Widziałam, że i on patrzył na mnie, te jego oczy spojrzenie było tak przenikliwe i tak mi potrzebne. Nie wiem jak mam się teraz zachować, wobec niego. Kiedy całe moje ciało, mówi mi „Idzi do niego”, a rozum „Chyba ogłupiałaś”.

Pewnego dnia wieczorem, gdy Koni już zasnęła postanowiłam wyjść na podwórko, ale usłyszałam muzykę a dokładnie gitarę. Szłam za jej głosem i ujrzałam .. Co, jego siedzącego na kostce słomy i grającego, chciałam się cofnąć , uciec, ale usłyszałam jego subtelny głos

- Boisz się mnie ,uciekasz- S.

- Nie to nie tak nie chciałam przeszkadzać- tylko to przyszło mi do głowy.

- Lubię tak usiąść w nocy i pograć albo tylko odpocząć wsłuchując się w głosy natury, top jest dopiero piękna muzyka- Sebastian.

- Pracujesz u nas czy tylko czasami, nie było mnie tu trochę i nie wiem co jest grane- Anastazja.

- wiem jak ostatnio Cię widziałem nie miałaś dziecka a teraz to Twoje – Sebastiana- Tak córeczka Konstancja- Anastazja.

- Nawet córka mam arystokratyczne imię- tak rzekł.- a ty jak masz na minę- dodał.

- Ana może być- Anastazja.

- A dalej od?- S

- Anastazja- A.

- Jak ta z bajki, rosyjskiej- Sebastian.

- A Ciebie jak zwą Wać panie- ja.

- Sebastian- S

- To tez arystokratyczne, więc sami arystokraci z nas- Anastazja.

- No ja nie miałem tyle szczęścia- jego twarz posmutniała.

Nie wiedziałam co powiedzieć jak się zachować to zadałam głupie pytanie.

- Lubisz konie?- A.

Chłopak spojrzał się na mnie, a ja zadrżałam, nie wiem ,czy zimna, czy, od tego spojrzenia.

- Drżysz zimno ci wracaj do domu ,bo się przeziębisz- S.

- Nie to tylko pewne wspomnienia- A.

Wstałam on też i nasze twarze znalazły się tak blisko oboje patrzyliśmy na siebie z tak bliska, że dostrzegłam na jego szyi pieprzyk, podobny ma Antek, pomyślałam.

W nocy powinnam spać, mała spała ,ale nie mogłam. Ciągle siedział mi w głowie on jego ciało, gdy rąbał drewno, jego głos ,gdy do mnie mówił, oczy a w końcu ta bliskość, która tak mnie onieśmielała i której tak pragnęłam. Wstałam i wyszłam na dwór z nadzieją, że jeszcze go spotkam i tak było spotkałam. Spojrzał na mnie i oboje wiedzieliśmy, że potrzebujemy siebie , swojej obecności. Podbiegłam do niego boso spojrzałam w jego oczy i szepnęłam.

- Nie pytaj o nic- dłońmi dotknęłam jego ciała, miał rozpiętą koszulę, patrzyłam na niego jak bym szukała na jego ciele odbicia siebie. Wtuliłam głowę w jego tors i słyszałam bicie jego serca. Potem on złapała mój podbródek i nakierował go na siebie patrzyliśmy sobie w oczy. - Potrzebuję Cię- te dwa jego słowa były jak, rażenie pioruna. Czyżby on też coś do mnie czół pomyślałam, czy tylko ja jestem tak niedorzeczna. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do stajni, gdy zobaczyłam te boksy wróciły okropne wspomnienia, krzyczałam, płakałam a on nie wiedział co mi jest. Dopiero gdy przytulił mnie nieco się uspokoiłam.

Usłyszałam kroki to był... mój tatuś rzuciłam się w jego ramiona.

- Córeczko co się stało? Tak krzyczałaś byłem u sokołów. Wiem, że patrząc na to miejsce masz te okropne wspomnienia, ale to już minęło, to twój dom nie musisz się bać- Maurycy.

Sebastian schował się w pustym boksie i pewnie zastanawiał się ,o czym mówi tata .

Wróciłam d pokoju. Miałam okropny koszmar, zlałam się potem, mój pokój był na dole więc pewnie słyszał mój krzyk. Następnego dni.

- Powiesz mi coś?- usłyszałam za sobą głos. - Czego tu się tak boisz?- S.

- Nie chcę o tym rozmawiać, daj mi spokój- tak odpowiedziałam aby więcej nie pytał.

Na rękach miałam siniaki zakrywałam je, ale niestety bluzka się podwinęła i zobaczył je.

- Kto to zrobił?- nie wiem, czy to było ze zmartwienia, czy po prostu był tak wspaniały rycerski, że dbał o każdą inną kobietę tak jak o mnie.

- Osiodłaj mi konia chcę się przejechać- burknęłam.

- Nie paniusiu, dopóki mi nie odpowiesz co się stało- Sebastian, był tak pewny siebie momentami przypominał mi Antka ,bałam się go.

Chyba to zauważył, bo podszedł do mnie chciał mnie dotknąć, ale ja dygnęłam jak bym się przestraszyła.

- Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć, po prostu się martwię- S.

- Niepotrzebnie, wczoraj poniosło mnie i żałuje- chciałam odejść, ale złapała mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Wiem, że chciałaś tego tak samo, jak ja. I teraz się nie wypieraj- S.

- Mam męża coś Ci się ubzdurało- wtedy naprawdę się bałam.

- Puść mnie to boli- powiedziałam stanowczo.

Chłopak odpuścił, poszedł siodłać konia i wyprowadził mi Tajfuna, dość szybkiego konia, nie wiem, czy zrobił to specjalnie, czy co było w jego zamiarach. A ja, choć nieco się bałam wsiąść na niego, to zrobiłam to po to aby udowodnić mu, że zrobię to. Pognałam przed siebie koń był spokojny nie sądziłam nawet, ale wyczulam, że ma chęć przyspieszyć. I nie myliłam się, w pewnym momencie poczułam, że nie panuje nad lejcami poszamotałam się z nim, aż poczułam czyjeś ramię, które trzyma mnie i głos który karze przesiadać się na innego konia. Byłam na niego zła, gdy oboje zsiedliśmy z koni.

- chciałeś mnie zabić wiesz, że Tajfun jest szybkim koniem a ja prawie rok nie jeździłam – wygarnęłam mu.

- Chciałem zobaczyć czy będziesz kozaczyć i ni myliłem się – Sebastian.

- Daj mi spokój i dziękuj bogu ,że żyję, bo mój a matka by ci nogi z tyłka powyrywała – groziłam mu palcem przed nosem.

- Wiem i dziękuję właśnie- Sebastian.

- Teraz to kłócisz się ze mną, a nie dziękujesz -Sebastian.

Wskoczyłam na Sułtana i pognałam przed siebie, bo pewnie Koni się obudziła!

Gdy wjechałam na podwórko dumny jak paw przed autem stał mój małżonek. Spojrzałam na niego z odrazą, dałam Sułtana stajennemu i podeszłam do niego, szepnął mnie za rękę i jedyne ,o co się zapytał to -Nie powiedziałaś nic o naszej sytuacji- Antek.

- A czym się chwalić?- Tym, że nie akceptujesz córki czy że mnie bijesz czym popadnie- A,. Powiedział to w zły czas akurat wracał Sebastian i widziałam w jego oczach złość na Antka.

Spojrzałam na Sebastiana mocno zaciskał lejce.

- Idzi do domu zaraz przyjdę- rzuciłam.- ja idę zobaczyć czy Sułtan jest na swoim miejscu.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to taki potwór- S.

- Daj spokój dobrze ,że małej nie bije.

- Uważaj na siebie, martwię się – dotknął mojego policzka a ja się rozpływałam jak masło na słońcu.

- Muszę wracać, bo się wścieknie- A.

Wróciłam do domu i moim oczom ukazał się piękny widok moja mama, siostra i mąż popijają herbatkę, no nie jaki potrafi być obłudny. Następnego dnia spakowana miałam wracać do domu, widziałam Sebastiana jak szedł z Jamajką klaczą Mileny do stajni. Było mi smutno i chciałam wyskoczyć nawet w biegu z auta i lecieć do niego ,ale niestety pozory musiałam je zachować najlepiej jak umiałam, ale przypomniałam sobie ,że mam ty swoje auto.

- Antek mam tu swoje auto jedz ja niedługo dojadę, może tak być nie pożegnałam się ze swoim koniem- Anastazja.

Antkowi było wszystko jedno – Ok- rzucił i odjechał.

- A Koni, zapomniałby o niej? - Oktawia

- Mamo on jest tak zakręcony, że nie mam słów.- Zaopiekujcie się nią a ja pójdę się pożegnać z Różyczką- to moja nowa klacz niestety Perełka odeszła.

Tak się niefortunnie zdarzyło, że Różyczka uciekła z boksu i pobiegła na łąki, musiałam jej szukać, poprosiłam Sebastiana po pomoc otwarcie przy wszystkich.

Razem długo jej szukaliśmy okazało się, że zatrzymała się w starej szopie, gdzie było źrebie porzucone, więc Sebastian zorganizował pojazd aby go dostarczyć do naszej stajni.

A ja była ciekawa zawsze co jest w tej szopie okazało się, że to opuszczony dworek.

Weszliśmy razem, rozejrzałam się było w nim mnóstwo pamiątek, rzeczy rodzinnych.

- Boję się o Ciebie- wziął mnie za rękę.

Zbliżył się i pocałował mnie, a potem to, co się wydarzyło, było cudowne byliśmy tak blisko ,kochaliśmy się. Sebastian był tak delikatny i subtelny. A mi nie było nawet w minimalnym stopniu, wstyd przed Antkiem. Czułam się cudownie. Wróciłam pierwsza a Sebastian za mną. Tata przyszedł obejrzeć źrebaka, wezwał lekarza aby go obejrzał ,pomimo, iż maluch był nieco wygłodzony to jednak w dość dobrej kondycji. Jak potem się okazało to mój małżonek odpowiada za stratę majątku przez właścicieli. Wykupił ich długi nie dał nawet szansy na pozbieranie pieniędzy. Był tak bezduszny.

Gdy wróciłam do domu, antek był już pijany jak pirat co to wypił cały Rum. Jak zwykle czepiał się, chciał się kochać, ale ja kompletnie nie miałam na to ochoty. Odłożyłam małą a on spoliczkował mnie raz i drugi, kiedy tylko chciałam wstać. Uderzyłam się o stolik rozcięłam łuk brwiowy – Miałaś urodzić mi syna do niczego się nie nadajesz suko- Antek.

Chciałam uciec, ale rozwalił krzesełko i tłukł mnie noga od niego miałam okropne ślady na plecach, wiedziałam, że małej nie skrzywdzi po, pomimo iż chciał syna to jednak Koni to jego krew jej nic nie zrobi. Więc złapałam kluczyki i pobiegłam do auta bez butów pokaleczyłam nogę o jakiś kamień, ale wtedy tego nie czułam. Zajechałam po cichu do rodziców, tak żeby mnie nie widzieli, zapukałam do pokoju Sebastiana, miał nad stajnią. Gdy mnie zobaczył oniemiał, niemal wszędzie była krew, wziął mnie do siebie do domu w lesie i tak opatrzył starannie rany, Anna mu pomagała, byłam tak obolała i posiniaczona ,że nie wiedziałam już czy czuje coś, czy to tylko sen. Sebastian by;l tak zły, że poleciały mu łzy. Otarłam je i szepnęłam „To nic najważniejsze ,że jesteś” i wtedy chyba straciłam przytomność ,bo obudziłam się już, gdy było jasno.

Przez dwa dni nie było mnie w domu Koni opiekowała się niania a Antek balował z prostytutkami na jachcie, gdy wyzdrowiałam pojechał tam i na własne oczy zobaczyłam poczynania mojego męża. Nie ruszyło mnie to w ogóle, pojechałam po Koni i zabrałam ją do rodziców, Antek próbował się kontaktować ze mną ,ale gdy polazłam mamie to, co mi zrobił. To po raz pierwszy stanęła murem za mną.

- Powinien być dumny z takiej córki i żony- Oktawia.

Rozwód był prosty z jego winy, potem próbował mi grozić ,że zrobiłam z niego kata, ale moi rodzice załatwili tę sprawę.

Anna zachorowała jeździliśmy z Sebastianem aby ją doglądać chciałam aby przeniosła się do nas, ale nie ona chce umrzeć u siebie.- tak mówiła.

Sebastian też dowiedział się prawdy o sobie Anna wyjawiła mu prawdę przed śmiercią i prosiła go o wybaczenie, Sebastianowi ciężko było się ogarnąć po tym, co usłyszał, ale gdy Anna opowiadała tę historię zaczął sobie przypominać co się wydarzyło, że antek jest winny tego, że spadł ze skały. Chłopak był zły na Annę, że odebrał go rodzicom, że była tak bardzo samolubna, myślała wyłącznie o sobie to prawda! Ale pod koniec wybaczył jej i podziękował za wychowanie. Dla pewności zrobiono test DNA wyszedł pozytywny są braćmi, odbył się proces Antka został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. Załamał się i wylądował w szpitalu psychiatrycznym, a ja i Sebastian byliśmy w końcu szczęśliwi Koni kochała go jak ojca. Wzięliśmy ślub i żyliśmy długo i szczęśliwie z naszymi pociechami. . . Tzn. jedną w drodze. Dowiedziałam się przypadkowo ,że jestem w kolejnej ciąży.

I tak oto toczy się nasze arystokratyczne życie. Tacy z nas arystokraci:)

 

KONIEC

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania